sobota, 28 kwietnia 2012

Powiadomienie.

Wybaczcie moi kochani, ale mam nagły wyjazd i do poniedziałku nie dodam żadnego rozdziału.  Jednak kiedy wrócę nadrobię swoje zaległości i myślę, że nie będziecie mieli mi za złe. Pozdrawiam wszystkich moich czytelników i życzę miłej majówki. :*

niedziela, 22 kwietnia 2012

Rozdział 7 - Prezent?

Kate.

-Aaa psik! -rozległ się głośny dźwięk kichania. Po chwili kolejny i kolejny.
-Żyjesz?- weszłam do pokoju rzucając już chyba 10 paczkę chusteczek na łóżko gdzie siedziała rozchorowana Rosalie.
-Tak, dzięki- wycedziła i złapała chusteczki, po chwili znów kichnęła. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni nastawiając wodę na kolejną herbatę dla Rose. Lisa siedziała na krześle i czytała jakąś gazetę.
-Widzę, że już się polubiliście- odezwała się wystawiając nos zza papierowej kartki.
-To źle?
-Nie, ale miałam wrażenie, że na początku Ci przeszkadzała.
-Chcesz herbaty? -zapytałam zmieniając temat i nalałam do kubka wody, która przed chwilą zaczęła wrzeć.
-Nie. Czemu na początku jej nie lubiłaś? -koleżanka nie dawała za wygraną.
-To nie tak, po prostu myślałam, że Harry coś do mnie.. a później pojawiła się ona i nagle wszystko runęło. Nie widzi świata poza nią..-powiedziałam wychodząc z kuchni, zaniosłam chorej herbatę i zamieniłam z nią kilka zdań. Nic dziwnego , że jej się nudziło, w końcu siedzi tutaj sama i nawet nie ma z kim pogadać. Wróciłam do Lisy i usiadłam obok niej na krześle, a ona zaczęła mi coś tłumaczyć.
-Wiesz.. Hazza jest osobą, która w jednym związku długo nie wytrzyma..można nawet powiedzieć , że ucieka od dłuższych związków. On woli przelotne flirty -poinformowała mnie Lisa kładąc rękę na moim ramieniu.
-Mhm, będę pamiętać, że mam się nie przywiązywać do ludzi. -odpowiedziałam
-To nie tak. Po prostu Hazza to nie chłopak dla Ciebie, a Ty przyjechałaś tutaj się bawić, więc wypad z domu -powiedziała koleżanka i zepchnęła mnie z krzesła na co oby dwie się zaśmiałyśmy. -Poradzisz sobie sama? Ja idę dzisiaj z Zaynem do jego rodziców. Strasznie się boję, ale powiedział , że muszę iść choćby nie wiem co- dodała po chwili.
-Jasne, że sobie poradzę. No i powodzenia- puściłam oczko przyjaciółce i wyszłam z domu zabierając ze sobą swoją torbę.
 Dzień zapowiadał się nieciekawie, niebo było zachmurzone i miałam wrażenie jakby zaraz miał zacząć padać deszcz, ale uznałam, że nawet jeśli to przecież się nie rozpłynę. Choć trochę szkoda, żebym miała być chora i siedzieć całymi dniami w domu. . Nie znając okolicy trochę sobie pospacerowałam , chodziłam uliczkami rozglądając się dookoła i mogłam przysiąc, że Londyn to piękne miasto.  Była godzina 17 weszłam w jakieś uliczki i spacerowałam dalej, aż w końcu się zgubiłam.. zaczynało powoli robić się ciemno. Straciłam orientację , nie wiedziałam gdzie jestem. Chwyciłam ręką za jedną kieszeń spodni
-Nie mam telefonu! -zaczęłam powoli panikować jednak dalej starałam się tego po sobie nie pokazać. Chodziłam dalej próbując sobie przypomnieć jak się tutaj dostałam, żeby wyjść tą samą drogą jednak na próżno. Z nieba tak jak przypuszczałam zaczęły spadać krople deszczu, cieszyć można się było z tego, że tylko lekko kropiło, a nie było ulewy. Wzięłam głęboki wdech i dalej szukałam jakiejś pomocy, na moje szczęście spotkałam jakąś miłą panią, która pokazała mi drogę, którą wrócę do domu. Okazało się, że znajdowałam się bardzo blisko, tylko weszłam w jakąś nieszczęsną okolicę. Niedługo po tym znalazłam się w domu. Lisy jeszcze nie  było, a poznając po kichaniu dochodzącym z góry można było się zorientować, że Rose jest dalej w tym samym miejscu. Weszłam do kuchni i zobaczyłam jakiegoś mężczyznę siedzącego przy stoliku. Trochę się wystraszyłam jednak po chwili rozpoznałam , że to John - tata Lisy. Zaczął mnie przytulać i mówić jak to dawno się nie widzieliśmy.
-Miło mi pana znów zobaczyć. Lisa mnie tutaj zaprosiła, nie ma pan nic przeciwko temu, żebym tutaj jeszcze trochę pobyła? No i dwa dni temu przyjechała jeszcze jakaś jej koleżanka -zaczęłam tłumaczyć
-Nie mam nic przeciwko, możesz tutaj zostać ile chcesz. A tak wiem, powiadomiła mnie o wszystkim także niczym nie musisz się martwić. Ja i tak znów muszę wyjechać, więc jutro z samego rana już mnie tutaj nie będzie -odpowiedział mi miły człowiek po czym wrócił do swoich prac , w których mu przeszkodziłam.
-To ja pójdę na górę -oznajmiłam i skierowałam się do pokoju.
Usiadłam na łóżku i włączyłam TV , ale jak się okazało antena na dachu musiała się zepsuć bo nie było obrazu. Postanowiłam to sprawdzić. Weszłam na strych i ze strychu na dach. Trochę mi to zajęło jako, że dom był duży , a ja w nim nigdy nie byłam, ale dałam radę. Weszłam na dach, deszcz nie przestawał padać, moja uwagę skupiła jakaś osoba siedząca na skraju dachu. Kto to był?! i dlaczego akurat tutaj? Szybko się zorientowałam, że to Niall.. siedział i jadł popcorn. Szybko poprawiłam antenę i podeszłam do chłopaka.
-Co jest? -zapytałam siadając po turecku koło niego
-Co Ty tu robisz?
-Dobre pytanie, przerzucam je na Ciebie -odpowiedziałam patrząc w jego niebieskie tęczówki
-Siedzę i myślę
-Nad czym?
-Nad życiem.
-To znaczy?
-Ostatnio nic mi się nie udaje..
-Oj co Ty mówisz, dobrze wiesz, że jesteś świetny. A teraz chodź do domu, bo jesteś już cały mokry. -powiedziałam uśmiechając się i podałam mu rękę. Weszliśmy do pomieszczenia i dalej rozmawialiśmy. Tata Lisy musiał gdzieś wyjść, więc my poszliśmy do salonu. Wzięłam paczkę żelek i włączyliśmy tv. Siedziałam patrząc na Niall, który pożerał jeden za drugim, film, który leciał był beznadziejny, a nic innego nie leciało. Po chwili przełączyliśmy na kanał muzyczny gdzie właśnie leciała piosenka "What makes you beautiful " zaczęliśmy się śmiać i tańczyć na siedząco. Porwałam Niallowi paczkę żelek, a on zlustrował mnie groźnym spojrzeniem jakby chciał mnie zabić.
-Oddaj!
-Nie- odpowiedziałam z zadziornym uśmiechem, na co on wskoczył na mnie i zaczął łaskotać. Mimo , że nie znaliśmy się długo , każdy w tym domu wiedział, że mam potworne łaskotki. Zaczęłam się wydzierać i śmiać
-Błagam, nie rób! Będę grzeczna, będę grzeczna tylko przestań! Zrobię co będziesz chciał! -krzyczałam śmiejąc się
-Co będę chciał? -teraz role się odwróciły i to Niall paradował z zadziornym uśmiechem.
-Tak co będziesz chciał  -przytaknęłam biorąc głęboki wdech
-Dobra, zapamiętam sobie -uśmiechnął się triumfalnie i zszedł ze mnie siadając obok.
Tak go zaciekawił teledysk , że chyba zapomniał o jedzeniu i że trzymam jego żelki. W pewnej chwili wyciągnęłam po cichu jednego i rzuciłam w niego po czym zaczęłam uciekać. I tak nie miałam szans , był szybszy. Wtargnęłam do pokoju Rose błagając, żeby mi pomogła
-To wy się tam tak drzecie? -zapytała patrząc raz na mnie raz na Nialla, który stał na progu śmiejąc się
-Bo on mnie maltretuje! -poskarżyłam się patrząc na chorą
-Chodź stąd nie widzisz, że ona chce spać -powiedział opiekuńczym głosem głodomor i przerzucił mnie przez ramie wychodząc z pokoju. W ostatniej chwili pomachałam Rosalie , a ona się uśmiechnęła.
-Puszczaj mnie!
-Nie i nie wyrywaj się bo zacznę Cię łaskotać.
Te słowa były jak strzał w twarz
-Okej, okej pamiętaj jestem grzeczna
I znów zaczęliśmy się śmiać. Tak minął praktycznie cały nasz dzień , pod wieczór włączyliśmy jakiś film na DVD , ale nim się obejrzałam usnęłam na kolanach Nialla.

Lisa.

Dziś Zayn zabiera mnie do swojej rodziny.. strasznie się boję. Co jeśli mnie nie polubią?
 Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Wstałam cała zdenerwowana i otworzyłam. W drzwiach stał Zayn z uśmiechem na twarzy. Wyszliśmy z domu i pojechaliśmy do jego rodziny.
Jak się okazało nie było tak źle. Jego rodzina była bardzo miła i gościnna, przyjęli mnie ciepło i dobrze nam się rozmawiało.
-Nie potrzebnie się tak denerwowałam. -szepnęłam do Zayna tak żeby nikt nie słyszał, na co on się tylko uśmiechnął.
Po kilku godzinach wyszliśmy i Zayn zaproponował , żebyśmy pojechali do ich domu sprawdzić co z Hazza, bo on też chory i trzeba go pilnować. Weszliśmy do domu i już było słychać jakieś trzaskanie i obijanie się w kuchni. Weszłam do środka i ujrzałam Harrego i całą kuchnię w bałaganie.
-Co Ty robisz idioto?! -zapytałam widząc cały ten bałagan -Przecież masz leżeć w łóżku.. jesteś chory! chcesz wyzdrowieć?
-Nie marudź , już się lepiej czuję
-No właśnie widzę.
Po chwili domknął jakiś czerwony ozdobny kartonik.
-Co Ty tak właściwie robisz? -zapytałam, ale nie uzyskałam odpowiedzi. Nagle wziął pudełko do ręki i podszedł z nim do mnie 
-Co ja mam z tym zrobić? -zapytałam patrząc na niego
-Daj to Rose
-Co ja poczta jakaś? Kurier?!
-Proooooooszę, sam nie mogę wyjść bo Liam mnie zabije jeśli ruszę się z domu. -spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. Dobra w tym był niepokonany.. miał takie oczy , że nikt by nie był w stanie się postawić.
-Dobra -zmarszczyłam czoło i z powrotem ubrałam buty
-Zayn idę! -krzyknęłam bo nigdzie go nie widziałam.
-Czekaj zawiozę Cię
Ubrałam buty i gdy otworzyłam drzwi Zayn stał już za mną zabierając z garderoby kluczyki.
-Co to ? -wskazał na pudełko
-Mnie nie pytaj, nasz Romeo widać ma jakiś plan.. -powiedziałam i oboje zaczęliśmy się śmiać. Po chwili znaleźliśmy się w domu. Było jakoś dziwnie cicho. No tak.. już wiadomo czemu. Na kanapie spał Niall z Kate.
-Jak słodko -powiedziałam cicho do Zayna tak żeby ich nie obudzić.
-Szkoda, że będę musiał to zepsuć -powiedział mulat idąc w stronę kanapy gdzie spali
-Coo? Nie, czekaj! -chwyciłam go za rękę i pociągnęłam do siebie. -Zostaw ich , niech tutaj śpią, są słodcy- dodałam po chwili
-Kobiety... -wymamrotał Zayn całując mnie w policzek
-Idziesz do domu?
-Tak -odpowiedział i musnął moje usta , odpowiedziałam mu tym samym aż w końcu nasz pocałunek zaczął się pogłębiać. Zaczęłam językiem błądzić po jego podniebieniu. Chwilę tak staliśmy aż w końcu się oderwałam
-Pa -uśmiechnęłam się i poszłam na górę. Otworzyłam po cichu drzwi do pokoju gdzie była Rose, na szczęście nie spała. Siedziała na łóżku z telefonem w ręce, widocznie z kimś pisała
-Hej -wyłoniłam się zza drzwi i spojrzałam na koleżankę, ona się tylko uśmiechnęła 
-Mam coś do przekazania -wskazałam na pudełko idąc w jej stronę
-Co to?
-Nie wiem, Hazza kazał mi to dać
-Chyba sobie nie odpuści..- wymamrotała
-A chcesz tego? zapytałam patrząc na jej twarz, ale nie odpowiedziała.
-To ja nie przeszkadzam- uśmiechnęłam się i wyszłam z pokoju. Przebrałam się i wskoczyłam do łóżka przykrywając się pod samą szyję. Nim zasnęłam poczułam wibracje mojego telefonu spod poduszki. Wyciągnęłam i spojrzałam na ekran "Skarbek" dostałam sms'a od Zayna "Śpij dobrze. Kocham Cię" uśmiechnęłam się do telefonu i także mu odpisałam, dobrej nocy i że go kocham po czym usnęłam.

Rosalie.

Wzięłam do ręki pudełko, które trzymała Lisa i spojrzałam na ozdobną karteczkę przyczepioną do niego "Dla Rose" Koleżanka zamieniła ze mną kilka słów po czym poszła się położyć spać do swojego pokoju
-Ciekawe co znowu wymyślił. -powiedziałam sama do siebie spoglądając na prezent. Chwilę się wahałam czy na pewno mam to otworzyć, ale uznałam , że jeśli tego nie zrobię wyjdę na wredną zołzę. Westchnęłam i otworzyłam pudełko, a moim oczom ukazało się duże ciastko z kolorowym napisem "Przepraszam" ,  po prawej stronie leżała karteczka zwinięta w czerwoną kokardkę, a po lewej mała paczuszka chusteczek. Mimowolnie uśmiechnęłam się widząc zawartość pudełka.
-nieźle -powiedziałam biorąc głęboki wdech. Po pokoju rozległ się przyjemny zapach czekoladowej babeczki. -Nie wiedziałam, że aż tak się postara.. może nie powinnam być dla niego taka wredna.-pomyślałam, a następnie wzięłam do ręki list i jednym ruchem go odwiązałam. Nie był duży, list był wielkości kartki z zeszytu jednak ta była ładniejsza bo był to ozdobny papier. Ciekawiło mnie skąd on ma takie rzeczy w domu.. Jeszcze się zastanawiałam, ale po chwili zanurzyłam oczy w liście:

"Droga Rosalie!
Chciałbym niezmiernie Cię przeprosić za swoje ostatnie zachowanie. Nie powinienem tego robić i wiem , że nic mnie nie usprawiedliwia, jednak proszę o drugą szansę! Wiem , że przeze mnie teraz pewnie leżysz w łóżku chora i wściekła, ale chciałbym , żebyś mi wybaczyła.  Proszę zacznijmy od nowa i spróbujmy się zaprzyjaźnić. Co Ty na to? "
Głupi Idiota.

Prawdę mówiąc nie mam mu nic za złe. Przecież nic mi nie zrobił poza tym, że chciał się zaprzyjaźnić, a ja go odpychałam jak tylko mogłam. Jest sławną osobą, praktycznie może mieć wszystko co chce, a ja mam w zwyczaju za szybkie przywiązywanie się do ludzi. I z tego powodu później cierpię, dlatego staram trzymać się na dystans. Może przesadzam.. ale taka już jestem, raniono mnie wiele razy i teraz postanowiłam, że nie będę taka naiwna i poświęcę się tylko przyjaźni i mojemu hobby, a dla chłopaków w moim życiu nie ma miejsca. 

Włożyłam do pudełka z powrotem wszystkie rzeczy i położyłam je koło łóżka. Następnie przykryłam się kołdrą i nawet nie wiem kiedy zapadłam w sen...

______
No i znów wyszedł taki krótki. Chciałam jeszcze tutaj coś dopisać, ale właśnie przyjechali do mnie goście i będę musiała się bawić w opiekunkę do dzieci... *.* wybaczcie, ale mam nadzieję, że sami rozumiecie. W następnym tygodniu (po egzaminach, ten wolny tydzień)  zbiorę siły i wezmę się do roboty. Wtedy będzie więcej akcji, będzie ciekawiej no i oczywiście rozdziały będą dużo dłuższe. A teraz wybaczcie , ale super niania musi zabrać się za robotę..

sobota, 21 kwietnia 2012

Wiadomość z ostatniej chwili. xd

Wybaczcie, ale dzisiaj nie dam rady dodać kolejnego rozdziału. Jednak obiecuję , że jutro się pojawi.! Na 1000%  :) Jeszcze raz przepraszam, ale dzisiaj nie wyrobiłam i nie udało mi się go jeszcze do końca wymyślić.

piątek, 20 kwietnia 2012

Jest nas już 1000 :D

Witam po raz kolejny. Jak zauważyliście bądź nie, na naszym liczniku odwiedzin strzelił już 1000. Chciałabym wam z tego powodu bardzo podziękować bo to dzięki wam dalej prowadzę tego bloga. Jesteście wsparciem i motywacją, która daje mi chęć do pisania.
A tak  a propos dzisiaj bądź jutro powinien pojawić się kolejny rozdział, jeszcze dokładnie nie wiem, ale coś w tych okolicach.
Swoją drogą słyszeliście o tej głośnej sprawie? Chodzi mi o to wielkie szaleństwo, które wywołał Liam Payne, a konkretniej o koncert w Sydney. Zdania na internecie są podzielone.. jedni uważają , że powiedział "Put your hands up" inni zaś uważają, że powiedział "W górę ręce" , a co wy usłyszeliście? Ja szczerze powiedziawszy przysłuchuję się temu jakiś czas i za nic w świecie nie umiem usłyszeć Put Your Hands Up, ale też jakoś nie chce mi się wierzyć , że powiedział w górę ręce..  Po prostu zwariować można. xd Jeśli ktoś nie widział filmiku macie link http://www.youtube.com/watch?v=Mk2wvFo1TtM

PS. Jeśli chodzi o gg to cieszę się, że tak wiele osób się do mnie odzywa, ale zrozumcie, że ja też nie siedzę cały czas wpatrzona w ekran, jeśli nie odpiszę po minucie to poczekajcie jeszcze trochę, a na pewno odpiszę. Co wam szkodzi zminimalizować okienko i zaglądać czy odpiszę, do 5 minut powinnam się odezwać. :) A co do opinii to jednak prosiłabym pisać ją w komentarzach, a na gg po prostu zapraszam do ogólnej rozmowy.

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Rozdział 6 - Daruj sobie..

Rosalie.


Nazajutrz wstałam wcześniej i w ramach podziękowania, że Lisa wzięła mnie do siebie na jakiś czas ugotowałam obiad, który później wszyscy razem zjedliśmy.
-Anioł nie dziewczyna- rzuciła Harry spożywając kolejny kęs posiłku. -Nie dość, że piękna to w dodatku dobrze gotuje- dodał po chwili spoglądając prosto na moją twarz. Na ogół każda dziewczyna byłaby wniebowzięta lub zawstydzona, ale nie ja, oj nie. Patrzyłam na niego groźnym spojrzeniem, ale po chwili postanowiłam odpuścić i nie psuć innym humoru.
-Czemu właściwie przesiadujecie tu całe dnie? Nie macie nic innego do roboty? -nie chciałam być nie grzeczna, ale przeważnie jak ktoś jest znanym zespołem to nie ma aż tyle czasu na spędzanie go z przyjaciółmi.
-Mamy trochę wolnego, więc się bawimy- odpowiedział Niall szczerząc się jak głupi i znów załadował do buzi tyle jedzenia ile się tylko dało.
-Aha- odpowiedziałam i także odwzajemniłam uśmiech.
Może i jestem przewrażliwiona na ich punkcie. Prawda jest taka, że ich nie znam i nie powinnam nic do nich mieć, ale po mojej ostatniej znajomości ze sławną osobą źle się to skończyło. Na początku było dobrze, ale później zaczął uważać , że skoro on ma kasę to może wszystko, byłam dla niego tylko służącą , która miała wykonywać jego rozkazy bo on jest sławny. Może to dlatego trochę mi nie pasuje ich towarzystwo, ale jestem tutaj w gościnie, więc nie mogę marudzić.
-Co powiecie na jakieś kino dzisiaj? -zaproponował Zayn patrząc na Lisę, a dopiero później na całą resztę.
-Świetny plan! -zreflektował się Liam i pozbierał talerze ze stołu wrzucając je do zlewu. Kate podeszła do niego od tyłu w położyła dłonie na jego ramionach
-No to teraz to pozmywaj kochaniutki- wyszeptała mu do ucha zjeżdżając rękami po jego plecach, na co wszyscy wybuchnęliśmy gromkim śmiechem, a Liam posłał jej zadziorny uśmiech. Wstaliśmy wszyscy od stołu i przenieśliśmy się na kanapę w salonie. Lisa leżała na kolanach Zayna wtulając się w niego, Kate usiadła obok Niall'a, Ja usiadłam zaraz obok nich, a Hazza oczywiście koło mnie. Już trochę przestało mnie to dziwić, ale jakoś nie mogłam się dalej do jego obecności przyzwyczaić, a może raczej do tego, że gdzie się ruszę on zaraz tam jest. Kate sięgnęła po laptopa, która leżał na stole i weszła na stronę kina. Musieliśmy zamówić bilety bo dzisiaj miała lecieć premiera filmu, na który tak wszyscy chcieli iść i mogło nie być już miejsc. Zamówiła bilety w ostatnim rzędzie, o dziwo były wolne.. i z powrotem odłożyła laptopa. Za niedługo mieliśmy się zbierać, więc postanowiłam się trochę przygotować. W tym celu poszłam na górę do "swojego pokoju" i zaczęłam przeglądać swoje ubrania. W prawdzie nie przeszkadzało mi to co miałam ubrane na sobie, ale na zewnątrz się trochę ochłodziło i mogłabym trochę zmarznąć. Wyciągnęłam z torby rurki, jakąś koszulę, a do tego grubszą bluzę. Rozebrałam bluzkę, którą miałam na sobie i już miałam wkładać świeżą koszulkę kiedy dostrzegłam, że otwierają się drzwi do pokoju, a w nich oczywiście nie kto inny jak Hazza. Wysunęłam rękę i trzasnęłam nimi na tyle mocno ile umiałam, ale też żeby ich nie zepsuć. Harry musiał dostać nimi porządnie głowę bo zza drzwi było słychać tylko ciche "Ałaa". Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło. Ten chłopak był po prostu niemożliwy.. nie nauczono go pukać do drzwi?! W jednej chwili wsunęłam na siebie rurki i narzuciłam koszulkę oraz bluzę, po czym otworzyłam drzwi i wyszłam. Dobrze wiedziałam, że stoi opierając się o ścianę
-Trzeba było pukać -powiedziałam nie odwracając głowy w jego stronę i zeszłam do salonu.
Nie było nikogo. Weszłam do kuchni i zobaczyłam karteczkę, która leżała na stole "Już poszliśmy, bo Liam chciał zajrzeć do jeszcze do sklepu. Spotkamy się w kinie. Lisa "
-Świetnie -mruknęłam pod nosem wyrzucając karteczkę do kosza.
-To idziemy czy wolisz posiedzieć ze mną w domu? -zapytał Hazza opierając się o framugę drzwi. Od razu odwróciłam się w jego stronę rzucając mu piorunujące spojrzenie, które na pierwszy rzut oka oznaczało "NIE" , ale coś musiałam zrobić , więc chwyciłam klucze z domu, które Lisa zostawiła obok karteczki i wyszłam z domu, zamykając je na klucz. Hazza stał już na zewnątrz z otwartymi drzwiami z ogródka wskazując ręką , że mam wyjść pierwsze. Zmrużyłam oczy i wyszłam nie odzywając się. Wzięłam głęboki wdech i wsiadłam do taksówki, która stała na przeciw domu. Miałam tylko ogromną nadzieję, że kino znajduje się blisko i szybko dojedziemy na miejsce. Lokaty próbował coś do mnie mówić, ale nie zwracałam na niego uwagi. Po jakiś 10 minutach dojechaliśmy na miejsce... najdłuższe 10 minut w moim życiu. Biorąc telefon do ręki wybrałam numer do Lisy i nacisnęłam zieloną słuchawkę
-Gdzie jesteście?
-Weszliśmy do środka, mamy już bilety i właśnie stoimy przy kasie z jedzeniem
Nie odpowiadając rozłączyłam się i weszłam do środka.
-Gdzie są? -zapytał Harry zza moich pleców
-Przy popcornie -rzuciłam i przyspieszyłam kroku
-O wreszcie się do mnie odezwałaś
Wreszcie doszliśmy do całej reszty. Od razu na ponowne przywitanie miałam ochotę zabić Lisę , że mnie z nim samą zostawiła. Wyciągnęłam z kieszeni klucze z jej domu
-Nigdy więcej tego nie rób- powiedziałam cicho do jej ucha tak aby cała reszta nie usłyszała i podałam jej klucze do ręki. Ona się tylko cicho zaśmiała i coś powiedziała, ale jej nie zrozumiałam.
-Niall chodź już i zostaw trochę jedzenia dla innych- powiedział Liam patrząc na chłopaka, który wykupił już połowę sklepu z jedzeniem
-Przecież nie zjesz aż tyle.. -dodał Louis na co wszyscy zaczęliśmy się śmiać, nawet Niall sam z siebie.
Gdy już udało nam się go odciągnąć od jedzenia, weszliśmy na salę dając wcześniej bilety kasjerce. Usiedliśmy na swoich miejscach i czekając na film każdy z kimś rozmawiał. Niall oczywiście już zajadał swoje smakołyki aż mu się uszy trzęsły.
-Jeśli będziesz tak chrupał przez cały film..-powiedziała Kate, ale Niall jej od razu przerwał
-To co? -poruszył zabawnie brwiami
-Później się z Tobą policzę..-odpowiedziała i znów uśmiechnęła się w ten dziwny zalotny sposób.
Śmialiśmy się i rozmawialiśmy aż w końcu puścili film.
-No na reszcie- powiedzieliśmy chórem i zaczęliśmy się przyglądać wielkiemu ekranowi przed nami.
W połowie seansu musiałam wyjść, na sali przybywało coraz więcej osób i było strasznie tłoczno. Prawie każde miejsce było zajęte, czułam że nie ma czym oddychać i jeśli nie wyjdę to zemdleję. Dałam znać koleżance, że muszę wyjść i będę czekać na nich przed kinem. Ona tylko zapytała czy wszystko okej na co przytaknęłam i wyszłam. Wychodząc z sali od razu zrobiło mi się lepiej. Wzięłam głęboki wdech i skierowałam się do wyjścia.
-Czekaj!- usłyszałam za sobą, automatycznie się odwróciłam i ujrzałam lokata, który szedł w moją stronę
-Czego? -zapytałam patrząc na niego
-Czemu wyszłaś?
-Bo się źle czuję.
-Może pojechać z Tobą do domu?
-Sama też trafię
-Nigdzie sama nie pójdziesz, jesteś cała blada i wyglądasz jakbyś zaraz miała zemdleć. Na pewno wszystko okej?
-Nic mi nie jest- powiedziałam i popchnęłam drzwi wychodząc na świeże powietrze. Znów wzięłam głęboki wdech i wtedy poczułam , że już mi lepiej. Chłopak zadzwonił po taksówkę, która niedługo po tym zjawiła się przed kinem. Wsiadłam do środka i wyciągnęłam telefon. Napisałam do Lisy, że będziemy na nich czekać w domu. Na miejscu chcieliśmy wejść do środka, ale jak się okazało żadne z nas nie miało kluczy.
-Jak mogłeś ich nie wziąć?! -zapytałam zdenerwowana patrząc na niego
-Nie krzycz po mnie, myślałem że Ty je masz -zrobił minę bezdomnego psa. Nie przeszło mi zdenerwowanie, ale postanowiłam, że nie będę na niego krzyczeć.
-Okej, dobra. Na ogródek damy radę wejść. Poczekamy aż przyjdą.
Weszliśmy na teren domu i poszliśmy na basen, który był za domem. Nigdy wcześniej tutaj nie byłam, pięknie tu. Duży basen, a wszędzie w około małe światełka. Zupełnie jak z tych wszystkich filmów. Oparłam się o dom i rozglądałam się dookoła, zaczynało robić się ciemno. Nim się obejrzałam Harry stał tuż przede mną.
-Czego znowu?
-Czemu mnie tak właściwie nie lubisz?- zapytał opierając ręce obok mojej głowy
-To nie do końca tak -wydostałam się z pułapki i poszłam trochę dalej, ale on wziął mnie na ręce i stanął przy basenie
-A jak? Mów bo Cię wrzucę-zagroził
-Puść mnie!-zaczęłam się wyrywać i szarpać z nim, ale i tak był silniejszy
-Sama tego chciałaś- dodał i w jednej chwili poczułam jak we wszystkie możliwe miejsca mojego ciała robi mi się zimno. Wrzucił mnie.. co więcej wskoczył ze mną!
-Jesteś nienormalny! -zaczęłam krzyczeć gdy wynurzyłam się z wody po czym wyszłam z basenu.
Krople wody spływały po całym moim ciele, a w miejscu którym stałam zrobiła się kałuża.
-Głupek! -znów dodałam patrząc wściekła na jego rozbawioną twarz.
Nagle zaczął wiać wiatr i poczułam jak robi mi się zimno. Usiadłam na ławce i zaczęłam wykręcać wodę z włosów.
-Teraz jest mi przez Ciebie zimno i będę chora..-ledwie co zdołałam to wymamrotać bo tak było zimno, że zaczęłam się cała trząść, a on podszedł i jak gdyby nigdy nic dał mi swoją suchą bluzę, która leżała wcześniej obok basenu... No tak o sobie pomyślał i zostawił dla siebie choć jedną suchą rzecz...
-Nie chcę Twojej bluzy -powiedziałam i podkuliłam nogi opierając brodę o kolana. Siedziałam tak i marznęłam jeszcze jakiś czas, aż w końcu do domu zawitała Lisa i Kate.
-Matko.. a Tobie co? -powiedziała jedna z nich patrząc jak jestem mokra
-Pytaj jego!- powiedziałam zdenerwowana i wskazałam palcem na bezbronnego chłopaka, który stał i było widać że jemu także jest zimno. Cała reszta chłopaków zaczęła się śmiać, a dziewczyny kazały mi szybko wchodzić do domu, żebym się nie przeziębiła. W sumie.. gdybym miała być chora i to tak już pewnie będę.
Weszłam do środka i od razu pobiegłam się przebrać. Chłopaki posiedzieli u nas jeszcze chwilę i później poszli, a my z dziewczynami jeszcze trochę pogadałyśmy i położyłyśmy się spać.

_________
Kolejny rozdział. Wybaczcie , że jest taki strasznie krótki, ale po prostu nie mam czasu, żeby więcej napisać, a dziewczyny wczoraj prosiły mnie żebym dzisiaj coś dodała. No to macie.. znów nie jestem z siebie zadowolona. -.- Następnym razem dodam rozdział dopiero wtedy kiedy będę czuła, że jest zdatny do czytania. A teraz musicie się tym zadowolić, pewnie przez te dwa ostatnie rozdziały oglądalność mi spadnie... na prawdę chciałam was przeprosić, ale mam teraz za dużo na głowie i mało czasu na pisanie. Obiecuję, że jak już minie ten okres egzaminów to będą one o wiele dłuższe i ciekawsze. :) Pozdrawiam moich czytelników.

niedziela, 15 kwietnia 2012

Witajcie znów! :D

Witam was dziś po raz drugi. :) Jakoś nie mam co robić, na zewnątrz brzydka pogoda, cały czas pada deszcz i jest zimno. Chciałam się wziąć za nowy rozdział, ale nie jestem pewna czy to dobry pomysł bo jakoś dzisiaj koszmarnie mi to idzie. Cieszę się, że wam się wcześniejszy rozdział podobał, ale jakoś na prawdę jak na niego patrzę to ręce opadają. Przeraża mnie fakt, iż mogłam coś tak beznadziejnego wymyślić, no ale mniejsza o to. Jak już wspomniałam poprawię się. : p
A co tam u was ciekawego? Jak minął weekend? Cieszycie się, że jutro do szkoły? Bo mnie jakoś ten fakt przytłacza. ; o
I tak a propos dodałam nowy gadżet. Gadu-gadu , jeśli wejdziecie możecie anonimowo ze mną pisać. Mnie osobiście się ten pomysł nawet podoba. Przynajmniej jest jakiś sposób na zabicie czasu i lepsze poznanie się?  Jeśli ktoś chce niech pisze, ja jestem więc mogę odpisywać. A wy co myślicie o tym gadżecie? Fajny czy nie bardzo? ^^

Rozdział 5 - Nowa.

Leżałam jeszcze w łóżku udając, że śpię. Nagle po pokoju rozległ się głośny dźwięk komórki Lisy. Ona chyba też już nie spała bo szybko chwyciła telefon i odebrała. Rozmawiała z kimś o żeńskim głosie, osoba po drugiej stronie mówiła tak głośno, że dało się rozpoznać płeć. Mówiła jeszcze jakieś 2 minut, a na końcu usłyszałam krótkie "Pewnie, przyjeżdżaj na ile chcesz, miejsca jest dużo." po czym Lisa się rozłączyła i odłożyła telefon. Otworzyłam jedno oko przyglądając się jej twarzy.
-Kto przyjedzie?- zapytałam bo ciekawość wzięła górę.
-Moja koleżanka z kolonii, przyjedzie jeszcze dziś i wygląda na to, że trochę tutaj pobędzie. Chyba nie masz nic przeciwko?
-Nie- uśmiechnęłam się. Trochę byłam zawiedziona bo chciałam ten czas spędzić tylko z Lisą, dawno się nie widziałyśmy, a i tak kręciło się tu jeszcze 5 chłopaków. No, ale byłam tu gościem i nie miałam prawa sobie rządzić, a kto wie może nie będzie tak źle i się zaprzyjaźnimy.
Wstałam i jak co ranek zrobiłam poranną toaletę po czym ubrałam krótkie spodenki i jakąś luźną koszulkę. Na zewnątrz było bardzo ładnie, więc raczej nie powinno mi być zimno. Postanowiłam nie jeść żadnego śniadania bo po ostatnich imprezach jakoś straciłam apetyt, ale jak widać Lisa dale twardo się trzymała bo jadła jak szalona.
-Zamieniasz się w Niallera- powiedziałam patrząc jak wcina kolejną porcję naleśników i zaczęłam się śmiać. Ona tylko rzuciła mi piorunujące spojrzenie, więc uznałam , że trzeba się wycofać. Poszłam do salonu, usiadłam na kanapie i zaczęłam przeskakiwać na różne programy w tv, ale nic ciekawego nie leciało.
-Co dziś robimy?- krzyknęłam z salonu tak żeby przyjaciółka mogła usłyszeć mnie w kuchni
-Nie wiem, ale musimy siedzieć w domu bo Rosalie może w każdej chwili przyjechać
-No tak..
-Chłopaki powiedzieli, że mają jakiś dobry horror i wpadną do nas- powiedziała po chwili koleżanka
Siedziałam tak patrząc pusto w ekran telewizora, w którym nic konkretnego nie leciało, aż zadzwonił telefon. O dziwo była to moja komórka, która na ogół nie daje oznak życia. Spojrzałam na wyświetlacz i ujrzałam "Mama"
-No szybko się zainteresowała- powiedziałam pod nosem z sarkazmem. Nie odzywała się przed 3 dni , nawet nie zadzwoniła , żeby zapytać czy szczęśliwie doleciałam i trafiłam na miejsce. Teraz nagle się jej przypomniało. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i wymieniłam z nią kilka zdań. Pytała czy wszystko w porządku, co nowego u Lisy, do kiedy tam będę i takie tam. Jakoś nie specjalnie chciało mi się z nią rozmawiać. Od ostatniego czasu nic się nie liczy tylko Jeff. Po chwili rozmowy rozłączyłam się i weszłam do kuchni. Lisa właśnie skończyła jeść i zmywała naczynia. Oparłam się o framugę drzwi i przyglądałam się jej ruchom.
-Tak właściwie to kiedy Twój ojciec przyjedzie? -zapytałam ją
-Dzisiaj.. chyba.
-Aha, a wie że ta Twoja koleżanka ma przyjechać?
-Nie, ale nie będzie miał nic przeciwko temu.
I tak minęło popołudnie, dzień nic nie robienia. Trochę nudno było, ale trzeba czekać aż przyjedzie Rosalie. Pod wieczór przyszli chłopcy z filmem.
-Hej wam- powiedział Liam wchodząc do domu.
-Hej- powiedziałyśmy na równi z Lisa i zaśmiałyśmy się
-To dziś oglądamy film, gdyby się któraś bała służę ramieniem- powiedział Harry patrząc na nas na co znów wybuchnęliśmy gromkim śmiechem
Weszliśmy do salonu, a chłopaki już się rozgościli. Niall oczywiście od razu dopadł szafkę z jedzeniem
-Nie masz popcornu?!- zapytał wytrzeszczając oczy
-Nie.-odpowiedziała Lisa uśmiechając się
-Jak można w domu nie mieć popcornu? ...- powiedział załamany tym faktem i uznał, że mamy chwilę poczekać, a on skoczy do sklepu po jedzenie.
-Idę z Tobą- oświadczyłam  ubrałam buty wychodząc z głodomorem.
-Czemu chcesz ze mną iść?-
-Bo Cię lubię- odpowiedziałam i posłałam mu przyjazny uśmiech
Wyszliśmy z domu i na szczęście niedaleko był mały sklepik, w którym można było kupić prawie wszystko. Zapakowaliśmy do torby popcorn, żelki ,jakieś napoje i zapłaciliśmy.
-Wspominał coś Harry o mnie? -zapytałam trochę speszona patrząc na chłopaka.
-Nie, a powinien? -zapytał zdziwiony tym pytaniem i ruszyliśmy znów w stronę domu.
-Nie wiem
Wróciliśmy nie rozmawiając już o loczku tylko o innych głupotach. Weszliśmy, a uradowany Niall połozył wszystkie zdobycze na stole . Usiadłam na podłużnej kanapie gdzie prawie wszyscy się zmieścili i zaczęliśmy oglądać film.  Po jakiś 30 minutach zadzwonił dzwonek do drzwi. Chłopaki byli trochę zdziwieni bo nikt im wcześniej nie wspomniał , że będzie tu jeszcze jedna dziewczyna. Lisa poszła otworzyć i już po chwili w drzwiach stanęła nieziemsko piękna długowłosa brunetka. Cały zespół od razu się odwrócił i zaczęli się jej przyglądać.
-To jest Rosalie, moja koleżanka. Będzie tu mieszkać przez jakiś czas.- oznajmiła Lisa kładąc jej walizki przy schodach. Chłopcy od razu rzucili się na nią jak na mięso, każdy chciał być pierwszy żeby podać jej dłoń i się przedstawić. Jak widać dziewczyna była trochę zdziwiona faktem , że zespół One Direction siedzi i ogląda film u jej koleżanki, ale fanką chyba nie była bo jakoś się nie rzucała, a nawet miała dziwną minę. Jednak jak na dobre maniery przystało przedstawiła się każdemu z chłopaków i usiadła razem z nami przy stole. Była bardzo ładna, miała duże niebieskie oczy, a jej włosy sięgały pasa. Szturchnęłam Harrego , żeby przestał się tak na nią gapić bo to musiało być trochę niezręczne. Zayn chyba najmniej przejmował się dziewczyną, w końcu miał swoją Lisę i jak widać to mu w pełni wystarczało. Uśmiechnęłam się widząc, że nie jest nią aż tak zachwycony jak cała reszta. Siedzieliśmy rozmawiając i zupełnie zapomnieliśmy o filmie.

Z perspektywy Rosalie.

-Dobra jeszcze tylko jedna koszulka do spakowania i będę gotowa- powiedziałam do siebie pakując resztę ubrań. Bardzo cieszyłam się na spotkanie z Lisą. W końcu bardzo dobrze się rozumiemy i dogadujemy. Na koloniach byłyśmy nie rozłączne, wszędzie chodziłyśmy razem. Postanowiłam ją odwiedzić, w końcu i tak są wakacje, więc co mi szkodzi. Dopięłam walizkę na ostatni zamek i już mogłam się zbierać. Ubrałam buty, pożegnałam się z rodzicami i wyszłam z domu. Taksówka, która miała mnie zawieźć pod dom koleżanki stała już pod domem, a miły kierowca pomógł włożyć mi bagaż do samochodu.  Do jej miasta miałam jakieś 3 godziny drogi, więc postanowiłam trochę się przespać.
-Panienko jesteśmy na miejscu- oznajmił taksówkarz wychodząc z auta , żeby podać mi walizki.
Zapłaciłam mu i stanęłam przed domem.Słońce zaszło i powoli zaczął robić się wieczór. Dom był duży, trochę większy od mojego. Nacisnęłam dzwonek i czekałam aż ktoś mi otworzy. Po chwili w drzwiach ukazała się Lisa, wyściskałyśmy się i weszłyśmy do środka. Rozebrałam buty i weszłam do salonu. Ku mojemu zdziwieniu siedziało tam 5 chłopaków. I to do tego ich znałam!
-No nie- mruknęłam cicho pod nosem tak żeby nikt mnie nie usłyszał
Znałam ich.. z plakatów mojej siostry, która obklejała nimi cały dom. Szczerze nie lubiłam ich za bardzo. Może przez moją siostrę, a może po prostu mi nie odpowiadali. Była tam jeszcze jedna dziewczyna. Kojarzyłam ją ze zdjęcia, które Lisa mi kiedyś pokazywała. Mówiła, że to jej najlepsza przyjaciółka. Przywitałam się z wszystkimi i jak na kulturalną osobę przystało postanowiłam nie dać po sobie poznać, że ich znam i nie przepadam za ich zespołem. Porozmawialiśmy trochę, a jeden z chłopaków ciągle pytał o mnie. Miałam już tego dość, więc postanowiłam , że pójdę się położyć
-Wiesz.. jestem trochę zmęczona.- powiedziałam do Lisy po czym wstałam z fotela i skierowałam się za koleżanką, która miała wskazać mi pokój, w którym będę mogła odpocząć.
-Ja Ci mogę pomóc się odprężyć- powiedział Harry poruszając zabawnie brwiami
-Lepiej nie- odpowiedziałam szorstko po czym zniknęłam za drzwiami.

______
No to rozdział 5 za nami. Powiem wam szczerze, że nie jestem z siebie zadowolona , ba ! mogę nawet powiedzieć , że to co napisałam jest okropne. W ogóle nic tu się nie trzyma kupy i wszystko jest takie dziwne, ale jak obiecałam , że dzisiaj coś dodam to muszę dodać. Mam zły dzień, więc proszę o wyrozumiałość, wiem , że kiepsko się postarałam, ale następnym razem będzie lepiej!

sobota, 14 kwietnia 2012

Coś od autorki.

Witam.!
Chciałabym wam serdecznie podziękować za wszystkie komentarze i wejścia na mojego bloga. Nie macie pojęcia jak się cieszę, że ktoś to w ogóle czyta. :) Myślę, że jeszcze dzisiaj zacznę pisać nowy rozdział, ale zastanowię się czy go dziś wrzucę. To właściwie od was zależy, od waszych komentarzy. Bo jeśli widzę, że chcecie żebym dalej pisała i chcecie to czytać to mam motywację i piszę, ale jeśli jest cicho to jakoś nie czuję potrzeby wrzucania tego na bloga. Swoją drogą dobrze przyjmuję krytykę, lubię wiedzieć co się wam podoba, a co chcielibyście zmienić bo wam nie pasuje, więc jeśli coś to pisać. : p 

A tak ogólnie co tam u was? Co robicie? Macie jakieś plany na weekend? U mnie trochę kiepska pogoda, więc jak na razie siedzę w domu.

piątek, 13 kwietnia 2012

Rozdział 4 - Poznanie Lisy z chłopakami.

 Ostatnio jedna z was (czytelniczek) prosiła mnie abym napisała o tym jak Lisa poznała chłopaków z One Direction. W sumie pomyślałam czemu nie? No i właśnie coś dla was wyskrobałam. Miłego czytania. ;)


Perspektywa Lisy
Promienie słoneczne przedzierały się przez szybę nie dając spać. Wstałam z łóżka i od razu w oczy rzucały mi się walizki, które leżały prze drzwiach.
-No tak.. dzisiaj przeprowadzka- powiedziałam sama do siebie z lekkim grymasem na twarzy. Nie chciałam się wyprowadzać, ale nie mogłam nic zrobić. Ojciec dostał świetną ofertę pracy i bardzo się cieszył. W końcu można było oglądać uśmiech na jego twarzy. Po śmierci mamy był w strasznym stanie, załamał się, dlatego postanowiłam nie być dla niego kłopotem tylko go wspierać. Nawet jeśli oznaczało to że ja mam być nieszczęśliwa. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk pukania do drzwi
-Proszę.- powiedziałam i patrzyłam przed siebie będąc dalej w zamyśleniu

-Hej kochanie, chciałem Ci tylko przypomnieć, że lot mamy o 21:30 , więc jeśli chcesz jeszcze gdzieś pójść to pamiętaj, że o 19 musisz być w domu. -powiedział tata stojąc w progu


-Tak wiem- powiedziałam i wymusiłam uśmiech na twarzy, jednak trochę kiepsko mi to wyszło. Chyba będę musiała poćwiczyć- pomyślałam i nim się obejrzałam taty nie było już w pokoju.
Zebrałam myśli i uznałam , że muszę zacząć działać bo mam jeszcze kilka spraw do załatwienia, a czas ucieka. Zrobiłam poranną toaletę i ubrałam się. Gdy byłam już gotowa wzięłam klucze z blatu, ubrałam trampki i wyszłam z domu
-Pamiętaj o 19 !- przypomniał kolejny raz ojciec na co ja wywróciłam oczami. Było słychać, że jest strasznie podekscytowany.
xxxxx
Stałam właśnie przed domem Lucka, byłam trochę przerażona, ale starałam się to zachować dla siebie. Zapukałam do drzwi, a po sekundzie w drzwiach stał już mój chłopak.
-Hej kochanie- odezwał się od razu z uśmiechem na twarzy
-Hej.
-To co, gotowa na wycieczkę?- zapytał pełen entuzjazmu. -Saly, Leon i reszta zaraz powinni być-dodał po chwili
-Okej- odpowiedziałam od niechcenia i zauważyłam zmartwienie w jego oczach
-Co się stało?
-Nic. skłamałam i znów wymusiłam uśmiech. Musiałam być twarda, łzy napływały mi do oczu, ale starałam się to ukryć. Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc czym prędzej się odwróciłam i wyszłam. Przed domem stała Saly i Emma, a zaraz po nich dotarli Leon i Nico.
-No to jesteśmy w komplecie, jedziemy!- zarządził jeden z chłopaków i ruszyliśmy w stronę peronu. Mieliśmy jechać pociągiem nad jezioro bo było daleko od domu i na piechotę to za duża odległość, a samochodem nie było jak bo jeszcze żadne z nas nie miało skończone 18lat.
Staliśmy, aż w końcu przyjechał pociąg, weszliśmy do środka, ale było bardzo tłoczno, więc musieliśmy stać blisko wyjścia. Zrobiło mi się goroąco, myślałam, że zaraz serce wyskoczy mi z nerwów. Wiedziałam , że nie mam innego wyjścia, musiałam to zrobić tu i teraz.
Bądź twarda- powtarzałam sobie w duchu i gdy konduktor oznajmił, że zaraz jedziemy spojrzałam na Lucka ze łzami w oczach, chciał coś powiedzieć, ale zatkałam mu usta pocałunkiem. Poczułam jak łzy spływają mi po policzkach
-Przepraszam, wyprowadzam się do Londynu-szepnęłam mu do ucha i wyrywając się z jego objęć wyskoczyłam z pociągu, a drzwi od razu za mną się zamknęły. Widziałam jak podchodzi do okna, też miał łzy w oczach. Pomachałam mu i posłałam całusa
-Kocham Cię- wyczytałam z ruchu jego warg po czym odwróciłam się i wzięłam głęboki wdech.. Usiadłam na jednej z ławek i długo nie mogłam się doprowadzić do porządku. Jednak przypomniałam sobie, że mam mało czasu , a muszę iść jeszcze do Kate. Wstałam i ruszyłam w kierunku jej domu. Od razu weszłam bez dzwonienia bo dobrze wiedziała, że przyjdę. Weszłam do jej pokoju i gdy zobaczyła moje łzy od razu się zorientowała
-Powiedziałaś mu? -zapytała
-Tak, uciekłam od niego z pociągu-zaczęłam tłumaczyć jak to było
-O matko, nie mogłaś mu tego po prostu powiedzieć... jak człowiek?-zapytała, ale ja pokiwałam przecząco głową
-No tak przecież Ty nie jesteś normalna, a pożegnania masz w wielkim stylu- powiedziała przytulając mnie. Nie było mi do śmiechu, ale gdy mnie przytuliła od razu zrobiło mi się ciepło na sercu. Jest moją najlepszą przyjaciółką , a ja muszę ją tu zostawić, a co do Lucka to wiem, że jestem okropna. Wiem, że nie zasługiwał na takie pożegnanie, ale nie dałabym rady gdyby ono miało wyglądać tak jak zwykle wyglądają pożegnania.
-Wyjadę i stracę wszystko- wymamrotałam zapłakana, an co ona jeszcze mocniej mnie przytuliła.
-Co Ty gadasz, ja zawsze będę-pocieszała mnie.
Posiedziałyśmy jeszcze tak z 2 godziny rozmawiając, od razu poprawił mi się humor, ale po chwili zorientowałam się, ze muszę już iść do domu bo się spóxnię
-Muszę już iść- dałam znać przyjaciółce wychodząc z pokoju
-Pamiętaj , że masz dzwonić- odpowiedziała odprowadzając mnie do drzwi. Ubrałam buty i znów nadeszła chwila pożegnania. Znów łzy napłynęły mi do oczy
-Nie płacz.. głupia- powiedziała przyjaciółka przez śmiech, ale i tak było słychać , że jej głos drży i chce się jej płakać.
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też.
Ściskałyśmy się tak jeszcze przez jakieś 5 minut, a potem ruszyłam biegiem do domu bo byłam spóźniona. W drzwiach od razu spotkałam tatę, był tak podekscytowany wyjazdem , że nawet nie krzyczał że jestem spóźniona.
-No zbieraj bagaż i jedziemy.- powiedział uśmiechając się
Weszłam na górę do pokoju i zaczęłam znosić torby. Pokój był prawie pusty, meble stały, ale nic na nich nie było. Zrobiło mi się przykro.
-Chodź już- usłyszałam z dołu
Zeszłam i jeszcze ostatni raz rozejrzałam się po domu, było mi smutno. Wyciągnęłam z kieszeni swoje mp4 i gdy wsiadłam do taksówki od razu włączyłam muzykę. Czułam , ze to teraz jedyne lekarstwo na to żebym nie ryczała jak małe dziecko.
Na lotnisku czas szybko zleciał, wsiedliśmy do samolotu i odlecieliśmy.
Po 2 godzinach byliśmy na miejscu. Spojrzałam na zegarek była prawie 24. Wzięłam swoje bagaże i szłam za tatą. Znów wsiedliśmy do taksówki, która zawiozła nas pod nasz nowy dom. Ojciec go wcześniej kupił, ale ja go nie widziałam. Był ogromny, aż sama się zdziwiłam. Weszłam do środka i rozgościłam się
xxxx 2 dni później
Znów się zaczęło.. po pokoju rozległ się dźwięk budzika. Niechętnie wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Później się ubrałam i spakowałam książki do torby. Ojciec kazał mi już dzisiaj pójść do szkoły, powiedział , że czym prędzej się zaaklimatyzuję tym lepiej dla mnie... Taak na pewno, ale w końcu jak na razie on tu rządzi i muszę go słuchać , tak więc spakowałam jeszcze jabłko do torby, ubrałam buty i wyszłam z domu. Szkołę miałam nie daleko, więc postanowiłam przejść się na piechotę. W szkole jak to w szkole.. nowi ludzi, nowi nauczyciele i ja zagubiona i sama jak palec.. Na pierwszej lekcji było dobrze, więc pomyślałam że przez kolejne przebrnę bez większego problemu. Gdy zadzwonił dzwonek oznaczający przerwę wszyscy rzucili się na korytarz. Wyszłam i już zobaczyłam tłum piszczących dziewczyn. Czemu piszczały? Podeszłam bliżej żeby zobaczyć i ku mojemu zdziwieniu reagowały tak bo stał tam zespół One Direction. Lubiłam ich muzykę i do nich też nic nie miałam, ale takie dziewczyny mnie po prostu wyprowadzały z równowagi. No przecież to są normalni ludzi i też mają prawo żyć.  Jak się dowiedziałam mają chodzić do tej szkoły.
-No super .. czyli codziennie będą takie piski? super.. -wymamrotałam pod nosem
-Nie lubisz ich?- zapytała jakaś dziewczyna stojąca obok mnie. Jak widać ją też aż tak bardzo nie ruszał fakt że tych pięciu chłopaków będzie uczęszczało do tej szkoły.
-Po prostu nie jestem psychofanką- powiedziałam i wyszczerzyłam zęby. Pierwsza przerwa minęła trochę nerwowo , ale przetrwałam, potem lekcja i znów przerwa. Tym razem nie wytrzymałam. Od tych dziewczyn uszy zaczęły mi pękać,  a głowa boleć.
-Heej!-wrzasnęłam żeby wszyscy mnie usłyszeli. -Przestańcie robić z tego jakieś wielkie halo bo tu niektórzy ludzie chcą zjeść swoje śniadanie w spokoju! Oni są normalnymi ludźmi, a ja chcę normalnie posiedzieć na przerwie, więc błagam uciszcie się.- powiedziałam i co dziwiło mnie najbardziej słuchali mnie. Po chwili tłum dziewczyn się rozszedł.
-Odstraszasz nam fanki- powiedział do mnie Louis z uśmiechem
-Wy za to psujecie mi uszy i przerwę na śniadanie-  odpowiedziałam mu i też się wyszczerzyłam
-Wybacz, postaramy się już tego nie robić
-Fajnie.
-Jak masz na imię?
-Kate.
-A ja Louis
Uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie , a zaraz po chwili podeszła do nas reszta zespołu. Wszyscy się przedstawili i zaczęliśmy rozmawiać. Gadaliśmy o byle czym , a tematów nie brakowało. Śmialiśmy się i opowiadaliśmy różne historie. Od tego czasu zaczęliśmy się częściej widywać i spotykać jak paczka kumpli znających się od lat.
 xxxxx ok. 3miesiące później.
-Tato wychodzę do chłopaków!- krzyknęłam ubierając buty 
-Dobrze, tylko uważaj na siebie
-Tak, tak wiem.
Wyszłam z domu i ku mojemu zdziwieniu przed drzwiami stał Zayn.
-Hej- uśmiechnął się mulat i ucałował mój policzek
-Hej- odwzajemniłam uśmiech. -Czemu tu jesteś?- dodałam
-Porywam Cię an mały spacer.
W odpowiedzi tylko się uśmiechnęłam i spojrzałam w jego tęczówki. Jest świetnym chłopakiem, świetnie się dogadujemy. Szliśmy przez park rozmawiając i śmiejąc się. Po chwili usiedliśmy na ławce koło fontanny
-Wiesz.. bo chciałem Ci coś powiedzieć..-zaczął Malik -Bo na prawdę mi się podobasz..
Zatkało mnie, nie wiedziałam co mam powiedzieć. Rozdział Lucka zamknęłam już dawno temu, ale trudno było mi sobie wyobrazić kogoś innego na jego miejscu. Cały czas patrzyłam na Zayna nie umiejąc wydobyć z siebie słowa
-Wiesz..- zaczęłam. -Ja Cię bardzo lubię, nawet bardziej niż przypuszczałam, ale może poczekamy jeszcze trochę?- zaproponowałam uśmiechając się. Nie byłam do końca pewna czego chcę. Na pewno jakaś część mnie chciała tego , ale jakaś blokowała mi tę możliwość. Musiałam mieć trochę czasu
-Dobrze.- odwzajemnił uśmiech, a później poszliśmy do domu gdzie czekała na nas reszta zespołu

___________
Wybaczcie, ze takie to trochę zagmatwane, powinnam wcześniej dodać ten rozdział. Czyli wychodzi na to , że tutaj Zayn chcę być z Lisą, ale ona potrzebuje czasu. I później do wakacji wszystko pozostaje bez zmian, a gdy przyjeżdża Kate, to na imprezie Lisa już sie zgadza i są razem z Zaynem parą. :) Mam nadzieję, że się podoba. Jeśli już to czytasz to proszę pozostaw komentarz ze swoją opinią. Jest dla mnie ważna. :)

środa, 11 kwietnia 2012

Rozdział 3 - Impreza.

Rano obudziły mnie promienie słoneczne, który przedzierały się przez okno. Spojrzałam za nie, niebo było błękitne i nie było ani jednej chmurki. Dzień zapowiadał się słonecznie. Co mnie zdziwiło to to , że Lisy nie było obok mnie. Co raczej jest podejrzane bo ona na ogół wyleguje się w łóżku jak najdłużej może. Chwyciłam za swój telefon i spojrzałam na wyświetlacz , była godzina 13:30 , wytrzeszczyłam oczy i wypełzłam spod kołdry. No to już wiem czemu już nie śpi, co jak co , ale aż takim śpiochem nie jest. Ja na ogół też nie przesypiam całego dnia, sama sobie się dziwiłam , że tyle potrafię. Poszłam do łazienki i zrobiłam poranną toaletę, a może popołudniową? nie ważne.. Wrzuciłam na siebie jakiś ciuchy i wyszłam nasłuchując gdzie jest przyjaciółka
-Lisaaa? - zawołałam dość głośno mając nadzieję, że mnie usłyszy i odpowie tak żebym mogła ją namierzyć
-W pralni!- odkrzyknęła mi
Wzruszyłam ramionami i ruszyłam do pralni gdzie była koleżanka.
-Co tu robisz?- zapytałam gdy zobaczyłam jak wyciąga pranie z pralki
-Bawię się- odpowiedziała z sarkazmem i zmrużyła oczy
-No tak fakt, głupie pytanie- powiedziałam na co ona się tylko uśmiechnęła.
Lisa wyciągała różne ubrania po kolei i wkładała do wielkiego kosza, po chwili wyciągnęła koszulkę, którą skądś kojarzyłam. Zorientowałam się, że to koszulka jednego z chłopaków, w której spałam.
-Czy to nie jest przypadkiem koszulka Harrego?-zapytała
-Nie wiem... -powiedziałam starając się zachować spokój
-Oddam mu ją- powiedziała Lis i odłożyła koszulkę na bok
-Lepiej ja to zrobię- zabrałam koszulkę i spojrzałam na nią gdy wybuchnęła śmiechem
-Ani słowa!- zagroziłam jej palcem i znów zaczęłam się zastanawiać jak ona weszła w moje posiadanie.
Lisa tak jak kazałam nie odezwała się tylko tajemniczo uśmiechnęła i zaczęła taszczyć duży kosz przepełniony praniem
-Czekaj pomogę Ci- powiedziałam z troską i zabrałam z nią kosz. -Zastanawiam się w czym mam iść na tą imprezę- dodałam po chwili ciszy
-Może wybierzemy się do centrum? Mamy jeszcze trochę czasu, a ja też muszę coś dla siebie kupić.
Pokiwałam twierdząco głową i gdy dostałyśmy się do pokoju pomogłam jej rozwiesić pranie. Po kilku minutach zarządziłyśmy koniec prac i uznałyśmy, że już czas wychodzić bo nie zdążymy. Wyszłyśmy z domu i ruszyłyśmy do centrum handlowego, które jak się okazało było całkiem blisko jej domu. Przeszłyśmy już kilka sklepów, a ja nie mogłam nic dla siebie znaleźć. Lisa miała na oku już dwie kiecki, a ja nic. Postanowiłyśmy zrobić krótką przerwę przy jakiejś kawiarence. Gdy już trochę posiedziałyśmy dostrzegłam że zrobiło się koło nas jakoś tłoczno i głośno. Rozejrzałam się i zobaczyłam tłum fanek, które dorwały chłopaków. Dotarłyśmy na tyle blisko żeby mogli nas zobaczyć.
-Raaatuj- usłyszałam jęki chłopaków i obie zaczęłyśmy się z nich śmiać.
Jednak po chwili Lisa się zlitowała i powiedziała kilka słów do tłumu i ku naszemu zdziwieniu zaczęli się rozchodzić.
-Co im powiedziałaś?- zapytaliśmy chórem patrząc na nią ze zdziwieniem
-Ma się ten urok- odpowiedziała i poruszyła zabawnie brwiami.
-No masz to coś- dodał Zayn cicho, ale jednak go usłyszeliśmy. Lisa i Zayn stali i patrzyli na siebie, a my postanowiliśmy im nie przeszkadzać.
-Nie umiem znaleźć dla siebie kiecki- pożaliłam się chłopakom i spuściłam głowę.
-O, my jak szukaliśmy dla siebie ciuchów, widziałem kilka fajnych. Znajdziemy coś!- powiedział Louis i pociągnął mnie za rękę, a Niall i Harry pobiegli za nami. Lou przebierał w ubraniach jak maszyna, a ja stała i się przyglądałam. Podał mi kilka sukienek i kazał iść przymierzać, kiedy on będzie szperał dalej.
-Idziesz ze mną- pociągnęłam Nialla i kazałam mu stać przed przymierzalnią.
Włożyłam na siebie pierwszy strój, ale od razu nie przypadł mi do gustu i go zdjęłam. Podobnie było z kilkoma innymi kieckami , aż w końcu gdy chciałam się poddać któryś z nich przerzucił mi kolejną przez drzwi przebieralni. Włożyłam ją na siebie i pomyślałam, że o to mi chodziło
-To jest to- powiedziałam otwierając drzwi żeby się pokazać
-No , no. Pięknie- powiedzieli razem, a ja się uśmiechnęłam.
Weszłam z powrotem i przebrałam się w swoje ciuchy po czym zapłaciłam za sukienkę.
Wyszliśmy ze sklepu i już zaczynało się robić późno, musieliśmy już wracać bo za niedługo zaczyna się impreza. Zayn i Lisa nie wracali z ami, przyjaciółka mnie powiadomiła, że już są w domu chłopaków.
-Co tak właściwie jest między Zaynem a Lisą?- zapytałam gdy byliśmy w drodze do domu.
-Nie wiem, ale on ciągle o niej mówi i czuję, że coś się święci- odpowiedział Lou i uśmiechem
Fajnie jeśli będzie szczęśliwa, zasługuje na to, a myślę , że Zayn mógłby jej to zapewnić.
-Przebierzesz się u nas, bo jeszcze musimy przygotować dom i liczymy na Twoją pomoc- powiedział Niall
-Okej.
Weszliśmy do ich domu.. był ogromny i urządzony w nowoczesnym stylu. Zastaliśmy nasze gołąbeczki w kuchni robiących jedzenie na imprezę.
-Hej i co , kupiłaś?- zapytała przyjaciółka na powitanie
-Tak, chłopaki pomagali- odpowiedziałam i wyszczerzyłam się jak głupia  -Gdzie mogę się przebrać?- zapytałam po chwili.
-Schodami w górę i po prawej stronie jest łazienka.
Poszłam za wskazówkami i prawidłowo trafiłam do łazienki. Ubrałam nowo zakupioną sukienkę i poprawiłam makijaż kredką, którą miałam w torbie. Zeszłam z powrotem do chłopaków, wszyscy siedzieli w salonie, a Niall jak zwykle zeżarł już połowę jedzenia, które przygotowali Zayn i Lisa.
Weszłam do kuchni i dopiero teraz zauważyłam małego kotka.
-Jaaki słodki kiciuś- powiedziałam i pogłaskałam go po głowie
-Taki słodki jak ja?- usłyszałam zza pleców.
Odruchowo się odwróciłam i ujrzałam Hazze stojącego tuż za mną.
-Hmm.. nie, nie jesteś taki słodki- powiedziałam z zadziornym uśmiechem na twarzy, na co on przycisnął mnie do ściany i oparł ręce koło mojej głowy
-Chcesz się przekonać?- powiedział i przybliżył się do mnie. Serce zaczęło mi mocniej bić, przygryzłam dolną wargę, ale po chwili usłyszałam jak ktoś wchodzi do kuchni
-Sorki ja tylko po żelki- powiedział Niall na co oboje z Harrym wybuchnęliśmy śmiechem, a po chwili dołączyliśmy do całej reszty.
Trochę posiedzieliśmy rozmawiając, ale po chwili rozległ się pierwszy dzwonek do drzwi co oznaczało, że powoli znaczną się schodzić goście.
Chwila za chwilą przybywało ich trochę więcej i albo ja albo Liam ciągle kursowaliśmy do drzwi. Impreza już się rozkręcała, puściliśmy muzykę i załatwiliśmy więcej jedzenia bo kochany Niall zdążył już wszystko zjeść. Gdy zaczęło robić się już ciemno dopiero zaczęła się dobra zabawa. Tańczyłam z Lisą i chłopakami chyba przez godzinę bez przerwy aż się zmęczyłam. Poszłam do pokoju gdzie nikogo nie było i wyszłam na balkon. Usiadłam na ziemi i patrzyłam jak przejeżdżają samochody. Usłyszałam jak otwierają się drzwi, Hazza szedł z kocem. Widząc, że jest mi trochę zimno owinął mnie kocem i usiadł obok mnie. Przez chwilę nikt się nie odzywał i siedzieliśmy w milczeniu.
-Czemu się nie bawisz? -zapytałam patrząc w jego tęczówki
-Wolę posiedzieć z Tobą
Mimowolnie się uśmiechnęłam, Harry znów lekko się do mnie przybliżył, ale znów ktoś wszedł
-Kate, Kate muszę Ci coś powiedzieć- powiedziała Lisa wpadając na balkon
Odsunęłam się od Harrego i spojrzałam na nią rozbawiona
-Nie , wcale nie przeszkadzasz. Nic nie robiliśmy- powiedział z sarkazmem Hazza i wyszedł mówiąc, że sprawdzi jak inni się bawią.
Zaśmiałam się, ale po chwili znów zwróciłam się do przyjaciółki
-Co się stało?
-Zayn mnie pocałował!- powiedziała podekscytowana
-No to świetnie, też może by mnie coś takiego spotkało gdybyś przyszła minutę później- zaśmiałam się, ale przytuliłam ją bo widziałam , że nie może wytrzymać ze szczęściaa
-Ale to nie wszystko... zapytał czy chcę z nim być!- znów wykrzyczała
-No to świetnie. Życzę szczęścia- powiedziałam i znów ją przytuliłam, jeszcze chwilę postałyśmy na balkonie, ale później wróciłyśmy do środka bo zaczynało się robić zimno.
-Przepraszam Cię, ale muszę kogoś znaleźć- powiedziałam przyjaciółce i ruszyłam na poszukiwania Hazzy. W prawdzie w domu kręciło się mnóstwo osób, ale Harry wyróżniał się swoimi lokami i nie trudno było mi go znaleźć. Wzięłam swoją torbę, która leżała w przedpokoju i pociągnęłam go za rękę na górę. Gdy znaleźliśmy się w cichym pokoju wyciągnęłam z torby jego koszulkę, a on od razu się uśmiechnął.
-Proszę.- podałam mu koszulkę
-Czemu ... czemu ja tak właściwie miałam ją na sobie?- zapytałam trochę niepewnie
-Nie pamiętasz?- odpowiedział z zadziornym uśmiechem
-No jakoś nie bardzo.
-No więc.. po imprezie poszliśmy do jednego z pokoi w domu i spaliśmy razem, później widocznie chciałaś niezauważona wrócić do Lisy, ale przez przypadek ubrałaś moją koszulkę zamiast swojej.

Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Że niby że co?! Ja z nim spałam.?! Momentalnie serce stanęło mi do gardła, zrobiłam się cała blada i nie wiedziałam co mam zrobić. Jak w ogóle mogłam tak zrobić?! przecież prawie go nie znam...
-J-jak to?- powiedziałam niemal płaczem.
 -Heeeej spokojnie.- powiedział nagle wybuchając śmiechem.
Nie rozumiałam co w tym śmiesznego?!
-Żartuję, nie przespaliśmy się. Po prostu tańczyliśmy razem na imprezie i ktoś przypadkiem wylał na Twoją bluzkę sok, byłaś cała mokra, a nie chciałem żebyś specjalnie szła szukać innej bluzki, więc dałem Ci swoją, a ja byłem bez- zaczął od nowa tłumaczyć i w miarę możliwości zaczęłam przybierać normalnych kolorów
-Naprawdę?- zapytałam z nadzieją, ze jednak ta druga wersja jest prawdziwa
-Taak- potwierdził rozbawiony.
-Uff, a niech ja Cię tylko dorwę- powiedziałam wściekła że mnie tak przestraszył i zaczęłam gonić go po pokoju i gdy go dogoniłam rzuciłam na łóżko i usiadłam na nim.
-Jak mogłeś?- zapytałam , ale chwilę później sama wybuchnęłam śmiechem

______________
No i 3 rozdział za nami. :) Mam nadzieję, że się podoba. Jeśli masz jakieś zastrzeżenia bądź uwagi napisz. Jestem otwarta na wasze opinie. Są dla mnie ważne , dlatego zachęcam aby ją wyrazić w komentarzu. 

Rozdział 2 - Bliższe poznanie.

Rano obudziłam się z lekkim bólem głowy, w końcu trochę wypiłam, więc to raczej normalne. Przetarłam oczy i rozejrzałam się dookoła. Pokój, w którym spałam był duży i ładny, ściany były fioletowe, a meble szare co świetnie się dopełniało. Obok mnie spała moja przyjaciółka Lisa, więc to pewnie jej pokój. Trochę ciężko było mi sobie przypomnieć wczorajszy dzień, ale jakoś się tym nie przejmowałam bo nie byłam jedyną osobą, która tyle wypiła. Zaczęłam się zastanawiać czego mi brakowało, ledwie przekroczyłam próg domu, a już była impreza i wszystko działo się strasznie szybko. Po chwili zorientowałam się, że nigdzie nie spotkałam jej ojca, ale chyba coś wspominała o tym, że ma trzy dniowy wyjazd w sprawach służbowych. Z rozmyśleń wybił mnie głośny dźwięk chrapania Lisy. Za dobrze ją znam i wiem, że to oznacza, że śpi w najlepsze i jak na razie nie ma zamiaru się budzić. Jako, że miałam lekkiego kaca trochę chciało mi się pić. Związałam włosy w kok gumką, którą miałam na nadgarstku i wstałam z łóżka. Nie chciało mi się już przebierać, więc postanowiłam, że pewnie i tak nie ma nikogo w domu, więc mogę iść w tym w czym spałam. Miałam na sobie bieliznę i jakąś za dużą koszulkę, jakoś nie umiałam sobie przypomnieć skąd ją mam, ale uznałam że Lisa mi ją pożyczyła. Przeciągnęłam się leniwie i powoli zeszłam po schodach do salonu. Momentalnie się przestraszyłam, cały pokój był zawalony jedzeniem, na podłodze było pełno plam po wylanych napojach. Wszędzie leżały puste puszki po piwie i wiele innych rzeczy. Chwyciłam się za głowę i skierowałam do kuchni. Weszłam i zobaczyłam nagiego Harrego grzebiącego w lodówce. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, automatycznie się zaczerwieniłam i zasłoniłam oczy dłonią, na co on zaczął się śmiać. Co on tu w ogóle robi?! Nie powinien przypadkiem udzielać jakiś wywiadów?
-Człowieku trzeba było chociaż koszulkę na siebie narzucić!- powiedziałam lekko podniesionym tonem i stanęłam tyłem do niego. Sięgnęłam na blat po butelkę wody i nalałam trochę do szklanki biorąc od razu kilka łyków.
-Cicho. Chcesz wszystkich obudzić?
-To wy wszyscy tu jesteście?! - zapytałam , ale nie dostałam odpowiedzi co oznaczało potwierdzenie. Upiłam do końca wodę, którą miałam w szklance i dalej stałam odwrócona czekając aż wyjdzie. Po chwili poczułam, że się do mnie zbliża
-Poza tym ... masz moją koszulkę na sobie, nie miałem co na siebie wrzucić -powiedział, a może raczej wymruczał mi do ucha.
W tej chwili nie wiedziałam co mam powiedzieć, jeszcze bardziej się zaczerwieniłam i wzięłam głęboki wdech. Harry wyszedł z kuchni, a ja odetchnęłam z ulgą. Od razu spojrzałam na koszulkę, no tak w sumie to mogłam się domyślić, że to nie koszulka Lisy bo była za duża.


Wyszłam z kuchni i z powrotem wróciłam do pokoju gdzie spałam. Niedaleko łóżka leżała moja walizka, po cichu tak żeby nie obudzić przyjaciółki wyciągnęłam czarne rurki i jakąś koszulkę po czym wyszłam jak najciszej umiałam. Weszłam do łazienki , wzięłam prysznic i zrobiłam lekki makijaż po czym ubrałam świeże ciuchy i otworzyłam drzwi. Za nimi ujrzałam Harrego, który stał owinięty ręcznikiem, widząc go dałam głowę na dół i uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Już wolne. -rzuciłam gdy dostrzegłam, że stoi przed drzwiami i zastanawia się czy wejść.
Weszłam do pokoju, Lisa dalej spała i zapewne nie ma zamiaru wstawać. Trzymając koszulkę w ręce lekko zaciągnęłam się jej zapachem, był delikatny, a zarazem kuszący. Znów na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Nie no trzeba się ogarnąć- powiedziałam pod nosem sama do siebie i położyłam koszulkę na szafkę.
Zaczęłam się zastanawiać, jak to się w ogóle stało, że miałam ją na sobie, ale jakoś nic nie przychodziło mi do głowy. Miałam nadzieję, że może Harry mi coś wytłumaczy, ale teraz postanowiłam się tym nie przejmować bo przypomniał mi się bałagan jaki jest w salonie. Niechętnie zeszłam do salonu i znów rozejrzałam się dookoła. Wyglądało strasznie, roboty było przynajmniej na cały dzień. No , ale chcąc nie chcąc musiałam wziąć się do roboty. Powoli zaczęłam wszystko zbierać z podłogi. Po jakiś 15 minutach zobaczyłam Harrego, który stał naprzeciw mnie.
-Matko, ale sajgon. Pomogę Ci- zaoferował lokaty chłopak
Słysząc co powiedział bez wahania rzuciłam mu szmatę i posłałam mu przyjazny uśmiech.  W czasie sprzątania nawet dobrze się dogadywaliśmy , rozmawialiśmy o byle głupotach i nim się obejrzeliśmy salon był w miarę możliwości doprowadzony do porządku.
-Dobra robota- powiedział i wystawił rękę żeby przybić piątkę. Przybiłam i lekko się uśmiechnęłam.
-Chcesz herbaty?
-Tak, poproszę
Weszłam do kuchni i nastawiłam wodę na herbatę po czym sprawdziłam stan lodówki, nic tam nie było więc musieliśmy się obyć bez śniadania.  Po chwili przekopywania wszystkich szafek znalazłam jedną marną paczkę żelek
-Lepsze to niż nic- powiedziałam sama do siebie
-Co jest?- zapytał Harry , widocznie usłyszał jak mówiłam sama do siebie
-Nie ma nic do jedzenia, tylko jakaś marna paczka żelek
-Trudno, jakoś damy radę-  powiedział i wyszczerzył się
Zalałam herbatę i wzięłam obie szklanki do salonu, postawiłam je na stolik i spojrzałam na drzwi od kuchni. Po chwili wyszedł Harry z uśmiechem na twarzy, gdy usiadł koło mnie spojrzałam na niego. Nie mieliśmy specjalnie chwili spokoju bo zaraz zleciała się cała reszta zespołu razem z Lisą.
-Oo nawet nie nabałaganiliśmy, jak dobrze- powiedziała przyjaciółka, na co Harry i ja spojrzeliśmy na siebie rozbawieni.
-Dobra tak właściwie czemu ciągle tu jesteście?- zapytałam
-Bo jakimś cudem ktoś dał znać paparazzi, że tu jesteśmy i stali całą noc pod domem.- odpowiedział Zayn
-O żelki!- wrzasnął Niall i nim się obejrzeliśmy paczki już nie było na stole , a głodomor zeżarł je wszystkie.
-To miało być nasze śniadanie...- powiedziałam lekko posmutniała -Lisa nie masz nic w lodówce- dodałam po chwili patrząc na nią
-No tak co Ci poradzę, jak było tyle osób w domu.
-To ja skoczę do sklepu i zrobię zakupy- zaoferował Liam -chyba już nikt nie stoi przed domem.


Po 10 minutach Liam przyszedł z jedzeniem i wreszcie można było coś zjeść. Wszyscy choć trochę przyczynili się do robienia śniadania. Harry rozbijał jajka, Liam robił herbatę, reszta sprzątała ze stołu w kuchni, a ja smażyłam naleśniki. Zjedliśmy na spokojnie śniadanie, rozmawiając i śmiejąc się. Nie miałam pojęcia, że moja przyjaciółka ma takie ciekawe życie, nigdy na myśl mi nie przyszło , że mogła by się zadawać z chłopakami z One Direction.
-Co chcesz dzisiaj robić? zwiedzanie? zakupy?- zapytała Lisa patrząc na mnie z podekscytowaniem
Jakoś specjalnie nie wiedziałam co chcę robić, ból głowy trochę mi dokuczał, ale była dość ładna pogoda i szkoda było by ją zmarnować.
-Możemy się trochę pokręcić po mieście- odpowiedziałam i dokończyłam swojego naleśnika
-My mamy zaraz wywiad- powiedział Zayn do chłopaków dla przypomnienia.


Po śniadaniu tak jak planowałyśmy poszłyśmy z przyjaciółką pokręcić się po mieście, a chłopaki pojechali do domu przygotować się do programu.
Londyn jest piękny.. to miasto ma to coś w sobie. Zrobiłyśmy sobie przerwę w zwiedzaniu i poszłyśmy do kawiarni napić się kawy. Tak tego mi było trzeba, spędzić czas ze swoją najlepszą przyjaciółką. Tak strasznie mi jej brakowało. 
Późnym południem wróciłyśmy do domu, oglądałyśmy jakieś filmy w tv i ogólnie rozmawiałyśmy. Usłyszałam dźwięk komórki, Lisa wyciągnęłam swój telefon i przeczytała sms'a
-Kto pisze?- zapytałam jak zwykle ciekawska
-Chłopaki robią jutro imprezę. Mają w domu basen i proszą , żeby wziąć stroje. Idziemy?
-Jasne, przecież nic nie ma do stracenia.
Lisa odpisała , że przyjdziemy a po chwili uznałyśmy, że wypadałoby iść już spać bo jutro znów nie wstaniemy.


___________
No to mamy rozdział 2. Tak wiem jest krótki, ale może jeszcze dzisiaj dodam kolejny. Jeśli to czytasz to bardzo proszę o pozostawienie komentarza z opinią. To dla mnie bardzo ważne. :)

wtorek, 10 kwietnia 2012

Rozdział 1 - Wyjazd.

Akademia na zakończenie roku szkolnego dłużyła się nie ubłagalnie. Wskazówki zegara jak na złość nie chciały się ruszać, a dyrektorka jak co roku mówiła, że mamy na siebie uważać. Ile my mamy lat? Tak jakbym nie wiedziała, że trzeba uważać. Co roku to samo, no ale w sumie to jej praca i musi nam to przypominać. Po jakiś 10 minutach skończyła i nadszedł upragniony moment, w którym mogliśmy się rozejść do domów. Wszyscy wylecieli jak stado zwierząt, każdy miał uśmiech na twarzy, że aż miło były patrzeć. Wsiadłam do autobusu i pojechałam do domu. Weszłam do środka i rozebrałam buty
-Już jestem mamo!- krzyknęłam wchodząc do domu, jednak nie dostałam odpowiedzi. Wzruszyłam ramionami i skierowałam się do kuchni. Nalałam wody do szklanki i upiłam kilka łyków, dopiero teraz dostrzegłam małą karteczkę, na której pisało: "Córciu, poszłam z Jeffem, będę wieczorem. Na lodówce masz pieniądze, jak będziesz czegoś potrzebować dzwoń. Kocham Cię. Mama."
-No tak z Jeffem...- mruknęłam cicho pod nosem po czym zabrałam szklankę i poszłam do swojego pokoju. Położyłam ją na szafce i opadłam na łóżko. Miałyśmy z mamą jechać dziś na zakupy , ale ona jak zwykle zapomniała.W ogóle ten Jeff jest jakiś dziwny, ale to nie moje życie i jak na razie nie mam zamiaru się w to mieszać. Sięgnęłam laptopa,który leżał na biurku i weszłam na facebook'a. Od razu zobaczyłam okienko czatu
-Hej Kate, miałaś być wczoraj wieczorem, żeby pogadać. Co jest z Tobą?- napisała do mnie Lisa, moja najlepsza przyjaciółka. Byłyśmy zawsze razem, ale jej ojciec dostał świetną propozycję pracy w Londynie i musiała się przeprowadzić.
-Wybacz , na śmierć zapomniałam.
-Nie ładnie tak o mnie zapominać. No , ale do rzeczy. Mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia
-Jaką?
-Właśnie zaczynają się wakacje i co powiesz na to, żebyś do mnie przyjechała na całe dwa miesiące? Pytałam ojca i nie ma nic przeciwko, a nawet uważa, ze to świetny pomysł.
-Nawet nie wiesz jakbym chciała, ale moja mama się na pewno nie zgodzi.
-Mam do niej zadzwonić?
-Jeśli chcesz, ale na własną odpowiedzialność.
-Dobra to dzwonię.
-Ej czekaj, czekaj! Teraz nie, ona jest ze swoim nowym facetem, lepiej nie przeszkadzać.- odpisałam przyjaciółce , ale widocznie było już za późno i Lisa była w trakcie rozmowy bo nie odpisała.
Leżałam na łóżku i czekałam , po jakiś 15 minutach pojawiła się odpowiedź w okienku
-Pakuj się maa bo jedziesz do Londynu.
Byłam taka szczęśliwa , chciałam skakać z radości , ale się powstrzymałam.
-Kocham Cię
-Tak, tak wiem
-To kiedy mam przyjechać?
-Bierz pierwszy lepszy samolot i jutro Cię widzę u mnie.
Na szczęście znalazłam ostatni bilet na jutro na 19:00
-Dobra to muszę się spakować- powiedziałam sama do siebie i rozejrzałam się dookoła po czym podeszłam do szafy. Zaczęłam w niej grzebać, powyrzucałam kilka ciuchów i wygrzebałam spod szafy walizkę. Po chwili usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości na facebook'u
-Ja uciekam, a Ty się pakuj. Adres zaraz wyślę Ci sms.- napisała Lisa

-Okej , pa- wystukałam na klawiaturze, po czym znów wróciłam do pakowania. Czas szybko zleciał i nim się obejrzałam był już wieczór. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu, szybko zbiegłam po schodach do salonu gdzie stała już mama.
-Na prawdę mogę?- zapytałam patrząc na nią błagalnym wzrokiem. Nawet nie byłam już zła , że zapomniała o dzisiejszych zakupach
-Pewnie, tylko uważaj tam na siebie.
-Dzięki, dzięki, dzięki- powiedziałam i przytuliłam się do niej -Dobra to idę jeszcze dokończyć pakowanie- dodałam po chwili i znów poszłam do swojego pokoju. Właściwie to byłam już prawie spakowana, jeszcze tylko wrzuciłam aparat, kilka bluzek i koniec. Usiadłam na łóżku i weszłam na twittera , napisałam "No to czeka mnie podróż. Witaj Londynie" zamknęłam laptopa i wsunęłam się pod kołdrę , po czym włożyłam słuchawki w uszy i puściłam piosenkę "I want" zespołu One Direction, po chwili usnęłam...

Dzień minął dosyć, szybko skupiłam się raczej na przeglądaniu czy na pewno wszystko spakowałam. Około godziny 17 zaczęłam się powoli zbierać, gdyż na lotnisku miałam być 2 godziny wcześniej.Wstałam i poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i zrobiłam lekki makijaż. Przebrałam się w  czarne rurki, czarną bluzkę na ramiączkach i fioletową bluzę, po czym skierowałam się do kuchni, gdzie czekała już na mnie mama z naleśnikami. Można było je wyczuć już na schodach. Zjadłam obiado-kolację i już musiałam jechać.
-Leć szybko po walizkę- powiedziała mama szukając kluczyków do samochodu.
Tak jak kazała szybko pobiegłam do pokoju i wytargałam walizkę. Była trochę ciężka, ale jakoś dałam radę. Ubrałam trampki i wyszłam. Załadowałam bagaż do auta i ruszyliśmy.
Po 10 minutach byłam na miejscu , weszłam na lotnisko i dostrzegłam , że trwa już odprawa i akurat przy bramce jest pusto. Ucałowałam policzek mamy i szybko podbiegłam do ochroniarza, który tam stał. Przeszłam przez bramkę  i teraz musiałam czekać aż ogłoszą lot. Wyciągnęłam z torby podręcznej książkę , aż po jakimś czasie ogłoszono, ze zaraz wylot.

Po godzinie dotarłam na miejsce, zabrałam swój bagaż i złapałam taksówkę. Przeczytałam z telefonu kierowcy ulicę , na którą ma mnie zawieźć i zaczęłam rozglądać się przez szybę.

Droga do domu Lisy strasznie się ciągnęła, ale na szczęście dotarłam tam. Zapłaciłam kierowcy i stanęłam przed jej domem. -No nieźle- pomyślałam rozglądając się dookoła. Okolica wyglądała raczej na zadbaną, było tam dużo domów, ale nie było ani jednego bloku. Stanęłam przed drzwiami i nacisnęłam dzwonek.
Po chwili dostrzegłam w drzwiach swoją przyjaciółkę. Obie rzuciłyśmy się na siebie przytulając. Weszłam do przedpokoju i rozebrałam trampki. Spojrzałam na Lisę, która była trochę podekscytowana, trochę za bardzo jak na spotkanie ze mną.Usłyszałam głośną muzykę, patrzyłam na nią dosyć podejrzliwie, ale ona po chwili nie wytrzymała i wciągnęła mnie do salonu gdzie było mnóstwo ludzi. Wyglądało to jak impreza, a na ścianie wisiał transparent "Welcome in London" zaśmiałam się i rozejrzałam dookoła. Moją uwagę przyciągnęła 5 chłopaków. To byli One Direction. Spojrzałam na nią z niedowierzaniem. -Jesteś nienormalna- powiedziałam i po chwili oby dwie zaczęłyśmy się śmiać. -Co oni tutaj robią?- zapytałam pokazując na chłopaków. -Bawią się- odpowiedziała i wzięła moją walizkę. I co że niby się z nimi przyjaźni? Ona to ma szczęście. -chodź przedstawię Cię- powiedziała i pociągnęła mnie za rękę -Hej , chłopaki to moja najlepsza przyjaciółka Kate- przedstawiła mnie. Każdy z chłopaków podał mi rękę i się przedstawił. Tak jakbym nie wiedziała kim są i po chwili zaczęliśmy razem tańczyć i bawić się.

______
Trochę nudne bo to początek. Później na pewno się rozkręci. . Jeśli to czytasz to proszę pozostaw komentarz , chcę wiedzieć czy mam dalej pisać i czy się podoba. Opinia jest dla mnie bardzo ważna.

Powitanie.


Witam. Jak już wiecie, bądź nie wiecie jest to blog z opowiadaniem o One Direction. Prace są wymyślane przeze mnie, więc będę wdzięczna jeśli nie będzie kopiowania. Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej możesz napisać na e-maila bądź gg, które są podane w zakładce "O mnie"  Posty będę dodawać codziennie albo co 2 dni, zobaczę jak będzie z czasem. Zapraszam do czytania. ; )