niedziela, 22 kwietnia 2012

Rozdział 7 - Prezent?

Kate.

-Aaa psik! -rozległ się głośny dźwięk kichania. Po chwili kolejny i kolejny.
-Żyjesz?- weszłam do pokoju rzucając już chyba 10 paczkę chusteczek na łóżko gdzie siedziała rozchorowana Rosalie.
-Tak, dzięki- wycedziła i złapała chusteczki, po chwili znów kichnęła. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni nastawiając wodę na kolejną herbatę dla Rose. Lisa siedziała na krześle i czytała jakąś gazetę.
-Widzę, że już się polubiliście- odezwała się wystawiając nos zza papierowej kartki.
-To źle?
-Nie, ale miałam wrażenie, że na początku Ci przeszkadzała.
-Chcesz herbaty? -zapytałam zmieniając temat i nalałam do kubka wody, która przed chwilą zaczęła wrzeć.
-Nie. Czemu na początku jej nie lubiłaś? -koleżanka nie dawała za wygraną.
-To nie tak, po prostu myślałam, że Harry coś do mnie.. a później pojawiła się ona i nagle wszystko runęło. Nie widzi świata poza nią..-powiedziałam wychodząc z kuchni, zaniosłam chorej herbatę i zamieniłam z nią kilka zdań. Nic dziwnego , że jej się nudziło, w końcu siedzi tutaj sama i nawet nie ma z kim pogadać. Wróciłam do Lisy i usiadłam obok niej na krześle, a ona zaczęła mi coś tłumaczyć.
-Wiesz.. Hazza jest osobą, która w jednym związku długo nie wytrzyma..można nawet powiedzieć , że ucieka od dłuższych związków. On woli przelotne flirty -poinformowała mnie Lisa kładąc rękę na moim ramieniu.
-Mhm, będę pamiętać, że mam się nie przywiązywać do ludzi. -odpowiedziałam
-To nie tak. Po prostu Hazza to nie chłopak dla Ciebie, a Ty przyjechałaś tutaj się bawić, więc wypad z domu -powiedziała koleżanka i zepchnęła mnie z krzesła na co oby dwie się zaśmiałyśmy. -Poradzisz sobie sama? Ja idę dzisiaj z Zaynem do jego rodziców. Strasznie się boję, ale powiedział , że muszę iść choćby nie wiem co- dodała po chwili.
-Jasne, że sobie poradzę. No i powodzenia- puściłam oczko przyjaciółce i wyszłam z domu zabierając ze sobą swoją torbę.
 Dzień zapowiadał się nieciekawie, niebo było zachmurzone i miałam wrażenie jakby zaraz miał zacząć padać deszcz, ale uznałam, że nawet jeśli to przecież się nie rozpłynę. Choć trochę szkoda, żebym miała być chora i siedzieć całymi dniami w domu. . Nie znając okolicy trochę sobie pospacerowałam , chodziłam uliczkami rozglądając się dookoła i mogłam przysiąc, że Londyn to piękne miasto.  Była godzina 17 weszłam w jakieś uliczki i spacerowałam dalej, aż w końcu się zgubiłam.. zaczynało powoli robić się ciemno. Straciłam orientację , nie wiedziałam gdzie jestem. Chwyciłam ręką za jedną kieszeń spodni
-Nie mam telefonu! -zaczęłam powoli panikować jednak dalej starałam się tego po sobie nie pokazać. Chodziłam dalej próbując sobie przypomnieć jak się tutaj dostałam, żeby wyjść tą samą drogą jednak na próżno. Z nieba tak jak przypuszczałam zaczęły spadać krople deszczu, cieszyć można się było z tego, że tylko lekko kropiło, a nie było ulewy. Wzięłam głęboki wdech i dalej szukałam jakiejś pomocy, na moje szczęście spotkałam jakąś miłą panią, która pokazała mi drogę, którą wrócę do domu. Okazało się, że znajdowałam się bardzo blisko, tylko weszłam w jakąś nieszczęsną okolicę. Niedługo po tym znalazłam się w domu. Lisy jeszcze nie  było, a poznając po kichaniu dochodzącym z góry można było się zorientować, że Rose jest dalej w tym samym miejscu. Weszłam do kuchni i zobaczyłam jakiegoś mężczyznę siedzącego przy stoliku. Trochę się wystraszyłam jednak po chwili rozpoznałam , że to John - tata Lisy. Zaczął mnie przytulać i mówić jak to dawno się nie widzieliśmy.
-Miło mi pana znów zobaczyć. Lisa mnie tutaj zaprosiła, nie ma pan nic przeciwko temu, żebym tutaj jeszcze trochę pobyła? No i dwa dni temu przyjechała jeszcze jakaś jej koleżanka -zaczęłam tłumaczyć
-Nie mam nic przeciwko, możesz tutaj zostać ile chcesz. A tak wiem, powiadomiła mnie o wszystkim także niczym nie musisz się martwić. Ja i tak znów muszę wyjechać, więc jutro z samego rana już mnie tutaj nie będzie -odpowiedział mi miły człowiek po czym wrócił do swoich prac , w których mu przeszkodziłam.
-To ja pójdę na górę -oznajmiłam i skierowałam się do pokoju.
Usiadłam na łóżku i włączyłam TV , ale jak się okazało antena na dachu musiała się zepsuć bo nie było obrazu. Postanowiłam to sprawdzić. Weszłam na strych i ze strychu na dach. Trochę mi to zajęło jako, że dom był duży , a ja w nim nigdy nie byłam, ale dałam radę. Weszłam na dach, deszcz nie przestawał padać, moja uwagę skupiła jakaś osoba siedząca na skraju dachu. Kto to był?! i dlaczego akurat tutaj? Szybko się zorientowałam, że to Niall.. siedział i jadł popcorn. Szybko poprawiłam antenę i podeszłam do chłopaka.
-Co jest? -zapytałam siadając po turecku koło niego
-Co Ty tu robisz?
-Dobre pytanie, przerzucam je na Ciebie -odpowiedziałam patrząc w jego niebieskie tęczówki
-Siedzę i myślę
-Nad czym?
-Nad życiem.
-To znaczy?
-Ostatnio nic mi się nie udaje..
-Oj co Ty mówisz, dobrze wiesz, że jesteś świetny. A teraz chodź do domu, bo jesteś już cały mokry. -powiedziałam uśmiechając się i podałam mu rękę. Weszliśmy do pomieszczenia i dalej rozmawialiśmy. Tata Lisy musiał gdzieś wyjść, więc my poszliśmy do salonu. Wzięłam paczkę żelek i włączyliśmy tv. Siedziałam patrząc na Niall, który pożerał jeden za drugim, film, który leciał był beznadziejny, a nic innego nie leciało. Po chwili przełączyliśmy na kanał muzyczny gdzie właśnie leciała piosenka "What makes you beautiful " zaczęliśmy się śmiać i tańczyć na siedząco. Porwałam Niallowi paczkę żelek, a on zlustrował mnie groźnym spojrzeniem jakby chciał mnie zabić.
-Oddaj!
-Nie- odpowiedziałam z zadziornym uśmiechem, na co on wskoczył na mnie i zaczął łaskotać. Mimo , że nie znaliśmy się długo , każdy w tym domu wiedział, że mam potworne łaskotki. Zaczęłam się wydzierać i śmiać
-Błagam, nie rób! Będę grzeczna, będę grzeczna tylko przestań! Zrobię co będziesz chciał! -krzyczałam śmiejąc się
-Co będę chciał? -teraz role się odwróciły i to Niall paradował z zadziornym uśmiechem.
-Tak co będziesz chciał  -przytaknęłam biorąc głęboki wdech
-Dobra, zapamiętam sobie -uśmiechnął się triumfalnie i zszedł ze mnie siadając obok.
Tak go zaciekawił teledysk , że chyba zapomniał o jedzeniu i że trzymam jego żelki. W pewnej chwili wyciągnęłam po cichu jednego i rzuciłam w niego po czym zaczęłam uciekać. I tak nie miałam szans , był szybszy. Wtargnęłam do pokoju Rose błagając, żeby mi pomogła
-To wy się tam tak drzecie? -zapytała patrząc raz na mnie raz na Nialla, który stał na progu śmiejąc się
-Bo on mnie maltretuje! -poskarżyłam się patrząc na chorą
-Chodź stąd nie widzisz, że ona chce spać -powiedział opiekuńczym głosem głodomor i przerzucił mnie przez ramie wychodząc z pokoju. W ostatniej chwili pomachałam Rosalie , a ona się uśmiechnęła.
-Puszczaj mnie!
-Nie i nie wyrywaj się bo zacznę Cię łaskotać.
Te słowa były jak strzał w twarz
-Okej, okej pamiętaj jestem grzeczna
I znów zaczęliśmy się śmiać. Tak minął praktycznie cały nasz dzień , pod wieczór włączyliśmy jakiś film na DVD , ale nim się obejrzałam usnęłam na kolanach Nialla.

Lisa.

Dziś Zayn zabiera mnie do swojej rodziny.. strasznie się boję. Co jeśli mnie nie polubią?
 Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Wstałam cała zdenerwowana i otworzyłam. W drzwiach stał Zayn z uśmiechem na twarzy. Wyszliśmy z domu i pojechaliśmy do jego rodziny.
Jak się okazało nie było tak źle. Jego rodzina była bardzo miła i gościnna, przyjęli mnie ciepło i dobrze nam się rozmawiało.
-Nie potrzebnie się tak denerwowałam. -szepnęłam do Zayna tak żeby nikt nie słyszał, na co on się tylko uśmiechnął.
Po kilku godzinach wyszliśmy i Zayn zaproponował , żebyśmy pojechali do ich domu sprawdzić co z Hazza, bo on też chory i trzeba go pilnować. Weszliśmy do domu i już było słychać jakieś trzaskanie i obijanie się w kuchni. Weszłam do środka i ujrzałam Harrego i całą kuchnię w bałaganie.
-Co Ty robisz idioto?! -zapytałam widząc cały ten bałagan -Przecież masz leżeć w łóżku.. jesteś chory! chcesz wyzdrowieć?
-Nie marudź , już się lepiej czuję
-No właśnie widzę.
Po chwili domknął jakiś czerwony ozdobny kartonik.
-Co Ty tak właściwie robisz? -zapytałam, ale nie uzyskałam odpowiedzi. Nagle wziął pudełko do ręki i podszedł z nim do mnie 
-Co ja mam z tym zrobić? -zapytałam patrząc na niego
-Daj to Rose
-Co ja poczta jakaś? Kurier?!
-Proooooooszę, sam nie mogę wyjść bo Liam mnie zabije jeśli ruszę się z domu. -spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. Dobra w tym był niepokonany.. miał takie oczy , że nikt by nie był w stanie się postawić.
-Dobra -zmarszczyłam czoło i z powrotem ubrałam buty
-Zayn idę! -krzyknęłam bo nigdzie go nie widziałam.
-Czekaj zawiozę Cię
Ubrałam buty i gdy otworzyłam drzwi Zayn stał już za mną zabierając z garderoby kluczyki.
-Co to ? -wskazał na pudełko
-Mnie nie pytaj, nasz Romeo widać ma jakiś plan.. -powiedziałam i oboje zaczęliśmy się śmiać. Po chwili znaleźliśmy się w domu. Było jakoś dziwnie cicho. No tak.. już wiadomo czemu. Na kanapie spał Niall z Kate.
-Jak słodko -powiedziałam cicho do Zayna tak żeby ich nie obudzić.
-Szkoda, że będę musiał to zepsuć -powiedział mulat idąc w stronę kanapy gdzie spali
-Coo? Nie, czekaj! -chwyciłam go za rękę i pociągnęłam do siebie. -Zostaw ich , niech tutaj śpią, są słodcy- dodałam po chwili
-Kobiety... -wymamrotał Zayn całując mnie w policzek
-Idziesz do domu?
-Tak -odpowiedział i musnął moje usta , odpowiedziałam mu tym samym aż w końcu nasz pocałunek zaczął się pogłębiać. Zaczęłam językiem błądzić po jego podniebieniu. Chwilę tak staliśmy aż w końcu się oderwałam
-Pa -uśmiechnęłam się i poszłam na górę. Otworzyłam po cichu drzwi do pokoju gdzie była Rose, na szczęście nie spała. Siedziała na łóżku z telefonem w ręce, widocznie z kimś pisała
-Hej -wyłoniłam się zza drzwi i spojrzałam na koleżankę, ona się tylko uśmiechnęła 
-Mam coś do przekazania -wskazałam na pudełko idąc w jej stronę
-Co to?
-Nie wiem, Hazza kazał mi to dać
-Chyba sobie nie odpuści..- wymamrotała
-A chcesz tego? zapytałam patrząc na jej twarz, ale nie odpowiedziała.
-To ja nie przeszkadzam- uśmiechnęłam się i wyszłam z pokoju. Przebrałam się i wskoczyłam do łóżka przykrywając się pod samą szyję. Nim zasnęłam poczułam wibracje mojego telefonu spod poduszki. Wyciągnęłam i spojrzałam na ekran "Skarbek" dostałam sms'a od Zayna "Śpij dobrze. Kocham Cię" uśmiechnęłam się do telefonu i także mu odpisałam, dobrej nocy i że go kocham po czym usnęłam.

Rosalie.

Wzięłam do ręki pudełko, które trzymała Lisa i spojrzałam na ozdobną karteczkę przyczepioną do niego "Dla Rose" Koleżanka zamieniła ze mną kilka słów po czym poszła się położyć spać do swojego pokoju
-Ciekawe co znowu wymyślił. -powiedziałam sama do siebie spoglądając na prezent. Chwilę się wahałam czy na pewno mam to otworzyć, ale uznałam , że jeśli tego nie zrobię wyjdę na wredną zołzę. Westchnęłam i otworzyłam pudełko, a moim oczom ukazało się duże ciastko z kolorowym napisem "Przepraszam" ,  po prawej stronie leżała karteczka zwinięta w czerwoną kokardkę, a po lewej mała paczuszka chusteczek. Mimowolnie uśmiechnęłam się widząc zawartość pudełka.
-nieźle -powiedziałam biorąc głęboki wdech. Po pokoju rozległ się przyjemny zapach czekoladowej babeczki. -Nie wiedziałam, że aż tak się postara.. może nie powinnam być dla niego taka wredna.-pomyślałam, a następnie wzięłam do ręki list i jednym ruchem go odwiązałam. Nie był duży, list był wielkości kartki z zeszytu jednak ta była ładniejsza bo był to ozdobny papier. Ciekawiło mnie skąd on ma takie rzeczy w domu.. Jeszcze się zastanawiałam, ale po chwili zanurzyłam oczy w liście:

"Droga Rosalie!
Chciałbym niezmiernie Cię przeprosić za swoje ostatnie zachowanie. Nie powinienem tego robić i wiem , że nic mnie nie usprawiedliwia, jednak proszę o drugą szansę! Wiem , że przeze mnie teraz pewnie leżysz w łóżku chora i wściekła, ale chciałbym , żebyś mi wybaczyła.  Proszę zacznijmy od nowa i spróbujmy się zaprzyjaźnić. Co Ty na to? "
Głupi Idiota.

Prawdę mówiąc nie mam mu nic za złe. Przecież nic mi nie zrobił poza tym, że chciał się zaprzyjaźnić, a ja go odpychałam jak tylko mogłam. Jest sławną osobą, praktycznie może mieć wszystko co chce, a ja mam w zwyczaju za szybkie przywiązywanie się do ludzi. I z tego powodu później cierpię, dlatego staram trzymać się na dystans. Może przesadzam.. ale taka już jestem, raniono mnie wiele razy i teraz postanowiłam, że nie będę taka naiwna i poświęcę się tylko przyjaźni i mojemu hobby, a dla chłopaków w moim życiu nie ma miejsca. 

Włożyłam do pudełka z powrotem wszystkie rzeczy i położyłam je koło łóżka. Następnie przykryłam się kołdrą i nawet nie wiem kiedy zapadłam w sen...

______
No i znów wyszedł taki krótki. Chciałam jeszcze tutaj coś dopisać, ale właśnie przyjechali do mnie goście i będę musiała się bawić w opiekunkę do dzieci... *.* wybaczcie, ale mam nadzieję, że sami rozumiecie. W następnym tygodniu (po egzaminach, ten wolny tydzień)  zbiorę siły i wezmę się do roboty. Wtedy będzie więcej akcji, będzie ciekawiej no i oczywiście rozdziały będą dużo dłuższe. A teraz wybaczcie , ale super niania musi zabrać się za robotę..

7 komentarzy:

  1. Świetny <3 Aww, jaki Harry jest słodki. No i Kate z Niallem... Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. zajebisty rozdział, kocham tego bloga pozdro klaudia ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy rozdział :D
    Jak słodko z tym prezentem postąpił Hazza <3
    Czekam na nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super ;D I wcale nie krótki ;* ;* ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny blog, rozdział i ogólnie świetnie piszesz... Czekam na kolejny :)

    Zapraszam również do siebie: one-direction-colorful-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Wciągające ! ;)

    Super !

    Zapraszam do mnie : http://claudiqq.blogspot.com/

    KOMENTUJ -> (rewanż)

    OdpowiedzUsuń
  7. Krótki ??
    Dobry, nawet bardzo dobry !
    Niall i Kate za nich cię kocham xD ; **
    Czekam na nn ; >
    U mnie już 2 rozdział się pojawił, zapraszam : )

    OdpowiedzUsuń