środa, 11 kwietnia 2012

Rozdział 2 - Bliższe poznanie.

Rano obudziłam się z lekkim bólem głowy, w końcu trochę wypiłam, więc to raczej normalne. Przetarłam oczy i rozejrzałam się dookoła. Pokój, w którym spałam był duży i ładny, ściany były fioletowe, a meble szare co świetnie się dopełniało. Obok mnie spała moja przyjaciółka Lisa, więc to pewnie jej pokój. Trochę ciężko było mi sobie przypomnieć wczorajszy dzień, ale jakoś się tym nie przejmowałam bo nie byłam jedyną osobą, która tyle wypiła. Zaczęłam się zastanawiać czego mi brakowało, ledwie przekroczyłam próg domu, a już była impreza i wszystko działo się strasznie szybko. Po chwili zorientowałam się, że nigdzie nie spotkałam jej ojca, ale chyba coś wspominała o tym, że ma trzy dniowy wyjazd w sprawach służbowych. Z rozmyśleń wybił mnie głośny dźwięk chrapania Lisy. Za dobrze ją znam i wiem, że to oznacza, że śpi w najlepsze i jak na razie nie ma zamiaru się budzić. Jako, że miałam lekkiego kaca trochę chciało mi się pić. Związałam włosy w kok gumką, którą miałam na nadgarstku i wstałam z łóżka. Nie chciało mi się już przebierać, więc postanowiłam, że pewnie i tak nie ma nikogo w domu, więc mogę iść w tym w czym spałam. Miałam na sobie bieliznę i jakąś za dużą koszulkę, jakoś nie umiałam sobie przypomnieć skąd ją mam, ale uznałam że Lisa mi ją pożyczyła. Przeciągnęłam się leniwie i powoli zeszłam po schodach do salonu. Momentalnie się przestraszyłam, cały pokój był zawalony jedzeniem, na podłodze było pełno plam po wylanych napojach. Wszędzie leżały puste puszki po piwie i wiele innych rzeczy. Chwyciłam się za głowę i skierowałam do kuchni. Weszłam i zobaczyłam nagiego Harrego grzebiącego w lodówce. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, automatycznie się zaczerwieniłam i zasłoniłam oczy dłonią, na co on zaczął się śmiać. Co on tu w ogóle robi?! Nie powinien przypadkiem udzielać jakiś wywiadów?
-Człowieku trzeba było chociaż koszulkę na siebie narzucić!- powiedziałam lekko podniesionym tonem i stanęłam tyłem do niego. Sięgnęłam na blat po butelkę wody i nalałam trochę do szklanki biorąc od razu kilka łyków.
-Cicho. Chcesz wszystkich obudzić?
-To wy wszyscy tu jesteście?! - zapytałam , ale nie dostałam odpowiedzi co oznaczało potwierdzenie. Upiłam do końca wodę, którą miałam w szklance i dalej stałam odwrócona czekając aż wyjdzie. Po chwili poczułam, że się do mnie zbliża
-Poza tym ... masz moją koszulkę na sobie, nie miałem co na siebie wrzucić -powiedział, a może raczej wymruczał mi do ucha.
W tej chwili nie wiedziałam co mam powiedzieć, jeszcze bardziej się zaczerwieniłam i wzięłam głęboki wdech. Harry wyszedł z kuchni, a ja odetchnęłam z ulgą. Od razu spojrzałam na koszulkę, no tak w sumie to mogłam się domyślić, że to nie koszulka Lisy bo była za duża.


Wyszłam z kuchni i z powrotem wróciłam do pokoju gdzie spałam. Niedaleko łóżka leżała moja walizka, po cichu tak żeby nie obudzić przyjaciółki wyciągnęłam czarne rurki i jakąś koszulkę po czym wyszłam jak najciszej umiałam. Weszłam do łazienki , wzięłam prysznic i zrobiłam lekki makijaż po czym ubrałam świeże ciuchy i otworzyłam drzwi. Za nimi ujrzałam Harrego, który stał owinięty ręcznikiem, widząc go dałam głowę na dół i uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Już wolne. -rzuciłam gdy dostrzegłam, że stoi przed drzwiami i zastanawia się czy wejść.
Weszłam do pokoju, Lisa dalej spała i zapewne nie ma zamiaru wstawać. Trzymając koszulkę w ręce lekko zaciągnęłam się jej zapachem, był delikatny, a zarazem kuszący. Znów na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Nie no trzeba się ogarnąć- powiedziałam pod nosem sama do siebie i położyłam koszulkę na szafkę.
Zaczęłam się zastanawiać, jak to się w ogóle stało, że miałam ją na sobie, ale jakoś nic nie przychodziło mi do głowy. Miałam nadzieję, że może Harry mi coś wytłumaczy, ale teraz postanowiłam się tym nie przejmować bo przypomniał mi się bałagan jaki jest w salonie. Niechętnie zeszłam do salonu i znów rozejrzałam się dookoła. Wyglądało strasznie, roboty było przynajmniej na cały dzień. No , ale chcąc nie chcąc musiałam wziąć się do roboty. Powoli zaczęłam wszystko zbierać z podłogi. Po jakiś 15 minutach zobaczyłam Harrego, który stał naprzeciw mnie.
-Matko, ale sajgon. Pomogę Ci- zaoferował lokaty chłopak
Słysząc co powiedział bez wahania rzuciłam mu szmatę i posłałam mu przyjazny uśmiech.  W czasie sprzątania nawet dobrze się dogadywaliśmy , rozmawialiśmy o byle głupotach i nim się obejrzeliśmy salon był w miarę możliwości doprowadzony do porządku.
-Dobra robota- powiedział i wystawił rękę żeby przybić piątkę. Przybiłam i lekko się uśmiechnęłam.
-Chcesz herbaty?
-Tak, poproszę
Weszłam do kuchni i nastawiłam wodę na herbatę po czym sprawdziłam stan lodówki, nic tam nie było więc musieliśmy się obyć bez śniadania.  Po chwili przekopywania wszystkich szafek znalazłam jedną marną paczkę żelek
-Lepsze to niż nic- powiedziałam sama do siebie
-Co jest?- zapytał Harry , widocznie usłyszał jak mówiłam sama do siebie
-Nie ma nic do jedzenia, tylko jakaś marna paczka żelek
-Trudno, jakoś damy radę-  powiedział i wyszczerzył się
Zalałam herbatę i wzięłam obie szklanki do salonu, postawiłam je na stolik i spojrzałam na drzwi od kuchni. Po chwili wyszedł Harry z uśmiechem na twarzy, gdy usiadł koło mnie spojrzałam na niego. Nie mieliśmy specjalnie chwili spokoju bo zaraz zleciała się cała reszta zespołu razem z Lisą.
-Oo nawet nie nabałaganiliśmy, jak dobrze- powiedziała przyjaciółka, na co Harry i ja spojrzeliśmy na siebie rozbawieni.
-Dobra tak właściwie czemu ciągle tu jesteście?- zapytałam
-Bo jakimś cudem ktoś dał znać paparazzi, że tu jesteśmy i stali całą noc pod domem.- odpowiedział Zayn
-O żelki!- wrzasnął Niall i nim się obejrzeliśmy paczki już nie było na stole , a głodomor zeżarł je wszystkie.
-To miało być nasze śniadanie...- powiedziałam lekko posmutniała -Lisa nie masz nic w lodówce- dodałam po chwili patrząc na nią
-No tak co Ci poradzę, jak było tyle osób w domu.
-To ja skoczę do sklepu i zrobię zakupy- zaoferował Liam -chyba już nikt nie stoi przed domem.


Po 10 minutach Liam przyszedł z jedzeniem i wreszcie można było coś zjeść. Wszyscy choć trochę przyczynili się do robienia śniadania. Harry rozbijał jajka, Liam robił herbatę, reszta sprzątała ze stołu w kuchni, a ja smażyłam naleśniki. Zjedliśmy na spokojnie śniadanie, rozmawiając i śmiejąc się. Nie miałam pojęcia, że moja przyjaciółka ma takie ciekawe życie, nigdy na myśl mi nie przyszło , że mogła by się zadawać z chłopakami z One Direction.
-Co chcesz dzisiaj robić? zwiedzanie? zakupy?- zapytała Lisa patrząc na mnie z podekscytowaniem
Jakoś specjalnie nie wiedziałam co chcę robić, ból głowy trochę mi dokuczał, ale była dość ładna pogoda i szkoda było by ją zmarnować.
-Możemy się trochę pokręcić po mieście- odpowiedziałam i dokończyłam swojego naleśnika
-My mamy zaraz wywiad- powiedział Zayn do chłopaków dla przypomnienia.


Po śniadaniu tak jak planowałyśmy poszłyśmy z przyjaciółką pokręcić się po mieście, a chłopaki pojechali do domu przygotować się do programu.
Londyn jest piękny.. to miasto ma to coś w sobie. Zrobiłyśmy sobie przerwę w zwiedzaniu i poszłyśmy do kawiarni napić się kawy. Tak tego mi było trzeba, spędzić czas ze swoją najlepszą przyjaciółką. Tak strasznie mi jej brakowało. 
Późnym południem wróciłyśmy do domu, oglądałyśmy jakieś filmy w tv i ogólnie rozmawiałyśmy. Usłyszałam dźwięk komórki, Lisa wyciągnęłam swój telefon i przeczytała sms'a
-Kto pisze?- zapytałam jak zwykle ciekawska
-Chłopaki robią jutro imprezę. Mają w domu basen i proszą , żeby wziąć stroje. Idziemy?
-Jasne, przecież nic nie ma do stracenia.
Lisa odpisała , że przyjdziemy a po chwili uznałyśmy, że wypadałoby iść już spać bo jutro znów nie wstaniemy.


___________
No to mamy rozdział 2. Tak wiem jest krótki, ale może jeszcze dzisiaj dodam kolejny. Jeśli to czytasz to bardzo proszę o pozostawienie komentarza z opinią. To dla mnie bardzo ważne. :)

2 komentarze: