Witam moi kochani. Mam dla was złą .. lub dobrą wiadomość. Kończę pisać tego bloga. Nie jestem zadowolona z tego opowiadania i nie chcę go dłużej przeciągać bo i ja się męczę i wy czytając tę beznadzieję. Chciałam podziękować wszystkim , którzy byli ze mną. Dawaliście mi chęci do pisania i dlatego na pewno nie przestanę tego robić. Dalej będę pisać jednak teraz będę myśleć nad tym co robię. Najpierw sobie wszystko poukładam, napisze coś nowego i gdy postanowię założyć nowego bloga , dam wam tutaj linka. Nie usunę tego bloga , ale już więcej nie napiszę na nim rozdziału.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim za wszystkie miłe komentarze
PS. Jeśli chcecie mieć ze mną kontakt nadal zapraszam na gg : 42560055 lub na e-maila: kate963@op.pl
niedziela, 27 maja 2012
sobota, 19 maja 2012
Rozdział 11 - Gdyby głębiej się zastanowić to nie był najlepszy pomysł.
Na początku!
Witam. Chciałabym was przeprosić , że tak długo nie dodawałam rozdziału, ale zbliża się koniec roku i wiecie jak to wygląda. Poprawa ocen, a w dodatku nauczyciele chyba nagle sobie przypomnieli, że zaraz trzeba wystawiać oceny i na szybko robią nam tysiące sprawdzianów i kartkówek w jeden dzień -.- Więc proszę was nie narzekajcie na mnie, że nic nie dodaję i że muszę o was myśleć. Wolałabym pisać dla was kolejny post niż siedzieć nad książkami. Ciągle myślę, żeby coś napisać , ale po prostu nie mam kiedy. Także jeszcze raz was proszę nie piszcie do mnie z narzekaniami , że o was nie myślę i że jestem zła bo nie dodaję rozdziałów codziennie. Nawet gdybym bardzo chciała to nie dałabym rady.
A teraz wracając do kolejnego rozdziału :
Nie mogłam znaleźć sobie miejsca, siedząc w kuchni zastanawiałam się co ze sobą zrobić. Byłam tak załamana faktem iż za dwa dni muszę jechać z powrotem do domu, że łzy same cisnęły mi się do oczu. Mimo że próbowałam być twarda i nie uronić ani jednej. Dzisiaj byłam tak przygnębiona, a co będzie w dzień wyjazdu? Chyba będę się turlać po podłodze i błagać Lisę aby mi pozwoliła jeszcze zostać. Dwu miesięczne wyjazdy są dobre, ale ja się za szybko przywiązuję. Za bardzo mi się tutaj spodobało i nie chciałam tego zostawiać. W domu znów będę robiła to co zawsze. Szara monotonia.. jak ja tego nienawidzę. A ten wyjazd dał mi się od tego oderwać ... tylko na chwilę.
Nagle do kuchni weszła Rose , która tym samym oderwała mnie od moich smętnych myśli. Trochę zastanawiało mnie co ona o tak wczesnej porze tu robi.-Hej - posłała mi szczery uśmiech, na co starałam się odpowiedzieć jej tym samym, ale trochę gorzej mi to wyszło. -Co tu tak wcześnie robisz? - zapytała po chwili nastawiając wodę w czajniku.
-A tak sobie... myślę -odpowiedziałam patrząc za okno. Na zewnątrz z chwili na chwilę słońce coraz bardziej rozświetlało okolicę. Usiadłam na blacie i upiłam łyk herbaty , którą trzymałam w ręce.
-Nad czym? -zapytała wlewając zagotowaną wodę do kubka, a po chwili sama już siedziała obok mnie z herbatą w ręce
-Za dwa dni muszę wracać. Nie chcę -powiedziałam z lekkim smutkiem. Mimo iż na początku jej nie lubiłam teraz wdawała mi się bliższa. W ostatnim czasie dużo rozmawiałyśmy i w końcu znalazłyśmy wspólny język. Nie mogłam od razu nazwać ją przyjaciółką bo nie znałam jej wystarczająco dobrze, ale na pewno będzie mi jej brakować. Tak samo jak Lisy czy piątki wariatów z zespołu. Nigdy bym nie przypuszczała, że spotka mnie takie coś. Nigdy bym nie przypuszczała, że będzie mi ich aż tak brakować.
-Ja mam jutro samolot o 9 rano -powiedziała jakby chciała mnie pocieszyć. Nie wiem w jakim celu to powiedziała, ale jeszcze bardziej mnie to pogrążyło. To oznaczało, że mamy jeszcze mniej czasu , żeby pobyć wszyscy w jednej grupie. -Też nie chcę, ale nic nie mogę zrobić. Nie mogę tutaj zostać nawet gdybym bardzo chciała- dodała po chwili patrząc na mnie. Obie wyglądałyśmy idiotycznie, chłopcy i Lisa pewnie mieliby z nas niezły ubaw. .Dwie dziewczyny siedzą nad ranem z kubkami herbaty i użalają się , że nie chcą wracać do domu.
-Trzeba wziąć się w garść i coś zrobić - powiedziałam i upiłam ostatni łyk herbaty po czym pociągnęłam koleżankę za rękę i wybiegłam z kuchni. Zastanawiałam się co dzisiaj będziemy robić. W końcu to ostatni dzień jaki spędzimy wszyscy razem i trzeba się postarać abyśmy wszyscy go zapamiętali na zawsze. Jako , że Lisa jeszcze spała , zwinnie wbiegłam po schodach i wparowałam do jej pokoju.
-Wstawaaaaj leniu, już mamy ranek! -wskoczyłam na nią i zaczęłam wrzeszczeć wniebogłosy. Po chwili dołączyła do mnie Rose. Lisa nie wyglądała na zadowoloną , można by powiedzieć , że miała minę jakby chciała nas zabić. Widziałam jak przyjaciółka patrzy z niedowierzaniem na zegarek, który wskazywał 7:30 , a jako że były wakacje Lisa wylegiwała się w łóżku do samej 11 lub 12
-Jaki ranek?! Co wyście zwariowały? Przecież jest prawie środek nocy, dajcie mi spokój, ja jeszcze śpię - nakrzyczała na nas, a my zrobiłyśmy miny bezdomnych psów. Nasz wzrok był tak przenikliwy , że Lisa jeszcze chwilę się spierała , ale w końcu uległa naszemu urokowi. Rose przybiła mi piątkę i zeskoczyłyśmy z Lisy. Postanowiłyśmy, że każda z nas pójdzie się ubrać , a następnie pójdziemy do domu chłopaków i ich obudzimy.
Szybko każda z nas się przyszykowała i już po chwili byłyśmy gotowe do wyjścia. Było dość wcześnie, więc liczyłyśmy, że chłopcy będą jeszcze spać. Miałyśmy plan na ich pobudkę. W prawdzie tylko Zaynowi miało ujść to płazem bo ktoś musiał nas wpuścić do ich domu. Lisa zaproponowała, że zadzwoni Zaynowi na komórkę , a on nam otworzy drzwi tak aby nie obudzić reszty chłopaków. Po jakiś 10 minutach drogi pieszo byłyśmy na miejscu. Tak jak planowałyśmy Lisa zadzwoniła do swojego chłopaka i powiedziała mu , żeby nam otworzył. Po chwili znaleźliśmy się wewnątrz domu. Jako, ze bywałyśmy tu kilka razy już wcześniej mniej więcej kojarzyłyśmy gdzie kto ma pokój i gdzie co jest. Weszłyśmy do łazienki i wyciągnęłyśmy trzy wiadra. Chciałyśmy być cicho, ale jak zwykle coś upadło , ktoś w coś kopnął , coś się przewróciło i narobiłyśmy trochę hałasu , ale na szczęście nikt się nie obudził. Do wiader nalałyśmy zimnej wody, a następnie skierowałyśmy się do pokoi chłopaków. Na pierwszy rzut miał iść Liam, ale gdy weszłyśmy do jego pokoju , on już stał ubrany i kręcił się po pokoju.
-Oj nie tym razem -powiedział i szyderczo się uśmiechnął widząc nasze zamiary. Cieszył się , że akurat mu się upiekło, ale może jeszcze kiedyś go dorwiemy.
-Ohh.. dady zawsze czuwa - wyszłam z pokoju zawiedziona, że nasza pierwsza ofiara nie dała się pobudce. Stanęłyśmy na środku korytarza i namawiałyśmy się kto do kogo idzie. Ja miałam iść do Nialla, Rose do Harrego, a Lisa do Louisa. Każda z nas stała naprzeciw drzwi i kiedy już miałyśmy wkroczyć do akcji, nagle z pokoju wybiegli chłopcy i w jednej chwili poczułam jak lodowate krople wody spływają po moim ciele. Patrzyłyśmy się na siebie nie wiedząc co mamy teraz zrobić. Dopiero po chwili dotarło do mnie co się stało. Widziałam tylko jak piątka chłopaków turla się po podłodze ze śmiechu. Porozumiałyśmy się z dziewczynami wzrokowo i rzuciłyśmy się do ataku na każdego z nich. Jako, że byli blisko siebie wylałyśmy trzy wiadra wody na nich wszystkich. Teraz każdy ociekał wodą, a dom był zalany. Jakby teraz nad tym myśląc to nie był najlepszy plan. Wszystko było pozalewane. Spojrzeliśmy na siebie i wszyscy wybuchnęli śmiechem. Przytuliliśmy się wszyscy w grupie i postanowiliśmy założyć na siebie coś suchego. Zayn od razu wziął Lisę do swojego pokoju, Niall zabrał mnie, a Harry chwilę się wahając wziął Rose.
Niall otworzył swoją szafę i zaczął wyciągać jakieś ubrania, po chwili wydostał z niej szarą bluzę i jakieś dresy podając mnie.
-Dzięki -uśmiechnęłam się szeroko. Ciężko pewnie by mi teraz było siedzieć w tych ubraniach aż do wyschnięcia. A może raczej byłoby to niemożliwe. Już zaczynało mi się robić zimno, a nie minęło nawet 10 minut. Niall wyciągnął jeszcze strój dla siebie od razu się przebierając. Poszłam w jego ślady. Szybko zdjęłam mokre ciuchy , z których można było wykręcać wodę ,a następnie włożyłam ubrania Nialla. Tak teraz suchy materiał był jak ukojenie. W dodatku bluza była ciepła , więc już po chwili było mi lepiej.
-To tylko słowa.. -odpowiedział czym trochę mnie zaskoczył
-To co byś chciał?
-Hmmm...-udał , że się zastanawia po czym nadstawił policzek wskazując na niego palcem. Zaśmiałam się cicho po czym podeszłam i delikatnie musnęłam jego policzek. Podniosłam wzrok i nasze spojrzenia się spotkały. W tym samym momencie do pokoju wszedł Lou
-Świetnie! To my się zamartwiamy co zrobić z zalanym domem, a wy sobie tutaj w ślinkę lecicie -powiedział na co od razu wszyscy zebrali się do pokoju i wlepili w nas wzroki. Zaczęliśmy się śmiać. Wyminęlismy ich i , poszliśmy po szmaty i zaczęliśmy wycierać zalaną wodą podłogę.
-Na co czekacie?! Do roboty!-wykrzyknęłam widząc, że dalej stoją i się nam przyglądają.
Wycieraliśmy podłogę chyba z jakąś godzinę. Na szczęście w końcu udało nam się trochę uprzątnąć i mogliśmy się zająć planowaniem dzisiejszego dnia. Choć po takim treningu nikt już nie miał na nic ochoty. Jedyną opcją było wylegiwanie się na kanapie przy telewizorze. Mimo iż już nie miałam siły nic robić, nie chciałam tak spędzić tego dnia. W końcu to dwa ostatnie dnie moich najwspanialszych wakacji i nie mam zamiaru ich zmarnować oglądając ekran telewizora. Nagle rozległ się dźwięk telefonu , Niall wyciągnął swoją komórkę z kieszeni. Najwidoczniej był to sms bo coś czytał.
-Mój kumpel robi dziś imprezę i pyta czy wpadniemy -powiedział odrywając wzrok od wyświetlacza.
-Jasne! idziemy- odpowiedział Lou, który jak już zdążyliśmy wszyscy zauważyć uwielbiał imprezować. Nie ważne czy to była impreza w klubie, czy domówka u kumpli.
-Tak jest, idziemy! - odpowiedział Niall i odpisał koledze. No pewnie, jak na każdej imprezie , na stołach jest mnóstwo jedzenia, więc chłopakowi także podobał się ten pomysł. W końcu postanowiliśmy, że pójdziemy. Uznałyśmy z dziewczynami, że musimy iść zajrzeć do szaf czy mamy się w co ubrać bo było mało czasu. Ustaliliśmy z chłopakami , że przyjdą do nas o 19 i razem udamy się do kolegi Niall'. Pożegnałyśmy się i ruszyłyśmy do domu Lisy.
Cały czas miałam mokre włosy po dzisiejszym "świetnym planie" , dobrze, że słońce mocno grzało bo pewnie byłabym chora. Gdy już trafiłyśmy do domu każda z nas po kolei poszła pod prysznic. Miałam trochę problem z znalezieniem jakiś ciuchów, ale na szczęście Rose trochę mi pomogła. Każda z dziewczyn miała przynajmniej jedną rzecz, która do niej nie należała. Powymieniałyśmy się dodatkami i około godziny 19 byłyśmy gotowe. Na szczęście, bo już po chwili usłyszałyśmy dźwięk dzwonka co oznaczało , że chłopcy już czekają na nas przed domem. Szybko się zebrałyśmy i wyszłyśmy z domu. Ja miałam na sobie fioletową sukienkę przed kolana z kokardą , Lisa miałam różową do kolan, a Rose obcisłą czarną.
-Uuuuu -powiedzieli chłopcy chórem na co wszystkie zaczęłyśmy się śmiać. Zamknęłyśmy drzwi na klucz i podeszłyśmy do chłopaków. Lisa po raz kolejny przywitała się z Zaynem i już po chwili ruszyłyśmy w drogę. Dom kolegi Niall'a był jakieś 3km od domu Lisy. Szliśmy jakieś pół godziny.
-Czeeść stary -powiedział Niall gdy zobaczył kolegę w drzwiach. Weszliśmy do środka. Dom był ogromy, wyglądał prawie jak .. willa. Na oko było widać , że kosztował mnóstwo pieniędzy. W środku było już dużo osób. Głośną muzykę można było usłyszeć stojąc 5 metrów przed domem. Ludzie tańczyli na parkiecie, rozmawiali, jedli i wszędzie było ich pełno.
-Porywam Cię- usłyszałam głos nad uchem i dopiero po chwili zorientowałam się, że Niall ciągnie mnie w stronę parkietu. Ostatnie co zobaczyłam to grymas na twarzy Harrego. Właśnie.. ostatnio w ogóle się do mnie nie odzywa. Kiedyś rozmawialiśmy cały czas, a teraz nawet się nie witamy. Ucieka ode mnie jakbym mu coś zrobiła. Wiedziałam, że jeszcze przed moim wyjazdem muszę z nim porozmawiać bo nie będzie dawało mi to spokoju. Skończyła się piosenka i Niall porwał do tańca inną dziewczynę. To aż niemożliwe. Niall na co dzień nieśmiały chłopak, a na imprezie wyrywa nieznajome dziewczyny do tańca. Mijając tańczących ludzi nigdzie nie mogłam dostrzec Lisy. Zaczęłam jej szukać we wszystkich miejscach w jakie udało mi się dotrzeć, ale nie idzie zaprzeczyć , że dom był tak duży iż można było się w nim zgubić. Jednak po chwili udało mi się ją złapać. Siedziała w kuchni i rozmawiała z jakimś chłopakiem. Chwila... skądś go znam. No tak, to jej były chłopak, który ostatnio zawitał do jej domu.
-Ja tak łatwo nie odpuszczę! -usłyszałam tylko jak chłopak krzyknął po czym po prostu wyszedł. Spojrzałam zdezorientowana na przyjaciółkę , która przyglądała się odchodzącemu chłopakowi.
-Co jest?- zapytałam podchodząc bliżej niej
-Nic -odpowiedziała. Widać było, że do jej oczu napływają łzy , ale chciała pokazać , ze jest twarda i wszystko jest w porządku
-Przecież możesz mi powiedzieć - skierowałam słowa w jej stronę. W prawdzie takie miejsce na rozmowę nie jest najlepszym bo musiałyśmy krzyczeć sobie do uszu gdyż przez głośną muzykę nic nie było słychać.
-Chciał, żebym do niego wróciła - było widać , że jest jej ciężko. Widziałam to w jej oczach. Wiedziałam , że kocha Zayna, co do tego nie było żadnych wątpliwości, ale do Lucka miała sentyment. Jakby nie patrzeć byli ze sobą przez długi czas i musieli zerwać bo jej ojciec dostał awans i musieli się przeprowadzić.
-Kochasz Zayna? -zapytałam choć nie miałam co do tego wątpliwości
-Oczywiście, że go kocham! -prawie krzyknęła na mnie, ale po chwili zamilkła.
-I tego się trzymaj. Pamiętaj , odizolowałaś się od przeszłości i zaczęłaś nowe życie. Nie rób nic głupiego.- powiedziałam i ją przytuliłam na co odpowiedziała mi tym samym. Od razu na jej twarzy pojawił się uśmiech , powiedziała, że wróci teraz do Zayna bo pewnie ją szuka. Ja zaś postanowiłam poszukać Hazzy. Udało mi się go znaleźć w jakimś pokoju siedział na łóżku z butelką wódki w ręce.
-Co Ty tu robisz? -weszłam do pokoju i usiadłam koło niego. Hazza już miał lekką fazę.
-Ooo moja Kate przyszła -zaczął się do mnie przytulać. No już dość trochę wypił. Skoro normalnie nie możemy porozmawiać , a tu nagle sam się odzywa i przytula.
-Czemu siedzisz tu sam?
-Bo tak lubię -odpowiedział pijąc kolejny łyk wódki z gwinta.
-Co się stało?
-Czemu miało się coś stać?
-Bo od ostatniego czasu wcale nie rozmawiamy, unikasz mnie. -powiedziałam patrząc mu w oczy
-Sprawy się trochę pokomplikowały -dalej pił -Jeśli Cię uraziłem to przepraszam, ale sam nie wiem co się ze mną dzieje- dodał po chwili.
-Spójrz na mnie- nie spojrzał. -Spójrz- znów powiedziałam, tym razem ze sukcesem -Co się dzieje?- zapytałam z troską dalej patrząc mu w oczy. Nie dostałam odpowiedzi, patrzyliśmy na siebie i nikt się nie odezwał.
Po chwili dopiero odezwał się Hazza -Bo ja Cię... ja coś chyba do Ciebie czuję - w końcu wydusił to z siebie, a mnie zamurowało. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Odkąd przyjechała Rose kompletnie mnie olał. Na początku myślałam, ze może coś z tego będzie, ale gdy ona się pojawiła wszystko się zmieniło. W takiej sytuacji nigdy bym nie pomyślała, że usłyszę takie słowa z jego ust skierowane do mojej osoby. Poza tym przez ostatni czas bardzo zbliżyłam się do Niall'a i nie chciałam tego zepsuć.
_______________
Chciałam aby ten rozdział był dużo dłuższy, ale muszę iść na grilla i nie dam rady teraz nic więcej napisać, a jako , że dawno nic nie dałam dodaję to co zdążyłam napisać.
Jeśli chcecie osobiście dostawać powiadomienia o nowych rozdziałach lub po prostu popisać zapraszam na gg : 42560055
Jeśli przeczytałaś/eś moje opowiadanie proszę pozostaw swoją opinię. Jest dla mnie ważna. Chce wiedzieć co myślicie.
piątek, 11 maja 2012
Rozdział 10 - Luck?
Trochę zdziwiło mnie zachowanie Harrego. Smacznie spał , a gdy tylko otwarł oczy i spojrzał na nas, bez żadnego słowa po prostu wyszedł. Jakbyśmy mu coś zrobili. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Nie rozumiałam jego zachowania, ale uznałam, ze może nagle sobie o czymś przypomniał i szybko musiał wyjść. Taak.. kogo ja próbuję oszukać? Chyba samą siebie. Postanowiłam jednak , że gdy później go gdzieś złapię wyjaśnię całą sprawę. Może po prostu byłam zbyt przewrażliwiona. Przeciągnęłam się siedząc po turecku na łóżku , a następnie wstałam i spojrzałam na Niall'a . Chłopak dalej leniuchował na łóżku co oznaczało, że sam dobrowolnie się z niego nie wyniesie.
-Wstaaawaj -powiedziałam podchodząc do łóżka gdzie leżał chłopak
-Nie chcę -odpowiedział z miną obrażonego pięciolatka i przykrył się kołdrą pod sam czubek głowy.
-Ale musisz -usiadłam na nim okrakiem i odkryłam kołdrę do połowy. Spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem, a on chyba właśnie zdał sobie sprawę , że nie będzie tutaj miał spokoju gdyż wydał z siebie cichy jęk. Ubrałam na siebie jakieś spodenki i koszulkę po czym zeszłam do dół kierując się do kuchni. Zastałam tam Lisę. Nalewając wodę do szklanki zamieniłam z przyjaciółką kilka zdań. Opowiadała jak to spędziła dzień z Zaynem. Właściwie od ostatniego czasu nie rozmawiałyśmy o niczym innym jak tylko o tym chłopaku. Widać Lisa brała ten związek na poważnie i miałam nadzieję, że im się uda. Właściwie wierzyłam w to gdyż oboje zasługiwali na siebie. Może i nie znałam go zbyt długo , ale zaledwie przez ten krótki czas zdążyłam zobaczyć jaki jest. I nie jest on tylko sławną osobą rozchwytywaną przez miliony piszczących fanek. Jest zwykłym człowiekiem. Jest po prostu sobą i nie stara się udawać nikogo innego. Po chwili do kuchni trafił Niall, który powiedział , że musi iść gdyż on i reszta zespołu mają dzisiaj jakiś wywiad w telewizji. Chwilę porozmawialiśmy, a następnie chłopak znikł i zrobiło się cicho. Nie wiedząc o czym mamy rozmawiać, po domu rozległ się głośny dzwonek do drzwi.
-Ah ten Niall , na pewno czegoś zapomniał . Ja otworzę.-powiedziałam ruszając do drzwi. Otworzyłam je i już miałam pytać czego znów nie wziął ze sobą kiedy zorientowałam się, że przede mną wcale nie stoi chłopak , którego widziałam jeszcze kilka chwil temu, a osoba , której nigdy wcześniej nie widziałam. Był to chłopak o ciemnobrązowych włosach i zielonych tęczówkach. Zielonooki bacznie mi się przyglądał i przez większość czasu nie odzywał. Zastanawiałam się kim jest i co tu robi, ale w końcu to nie był mój dom. Równie dobrze mógł to być jakiś znajomy mojej przyjaciółki. Już miałam pytać kim jest i w czym mogłabym mu pomóc kiedy nagle zza moich pleców usłyszałam jakiś bełkot. Od razu się odwróciłam i zobaczyłam koleżankę , która już była zalana łzami. Nie wiedziałam o co chodzi. Nie wiedziałam kim jest osoba , której otworzyłam drzwi, ale czułam , że to nie wróży nic dobrego.
-Lu.. Luck? -w końcu jęknęła przyjaciółka i przecisnęła się przede mnie , tym samym stojąc kilka centymetrów od chłopaka. -Co Ty tu robisz? -dodała po chwili patrząc na twarz chłopaka
-Dowiedziałem się gdzie mieszkasz i gdy tylko uzbierałem pieniądze na przyjazd od razu postanowiłem Cię odnaleźć - usłyszałam wydobywający się dźwięk z ust ciemnowłosego chłopaka, który od razu wtulił się w Lisę.
-Dowiem się o co tu chodzi? -zapytałam lekko poddenerwowana całą tą sytuacją. Przyjaciółka przytaknęła twierdząco głową , po czym wpuściła chłopaka do środka. Usiedliśmy wszyscy w salonie i Lisa wreszcie postanowiła wyjaśnić mi zaistniałą sytuację. Dowiedziałam się , że chłopak , któremu chwilę temu otworzyłam drzwi to były Lisy. Byli ze sobą przez 4 lata , jednak gdy jej ojciec dostał awans musieli się tutaj przeprowadzić i tak zakończyła się ich historia. Szczerze nie znałam chłopaka i nie wiedziałam z jakim zamiarem tutaj przyjechał, ale wiedziałam , że nie wyniknie z tego nic dobrego. Widziałam jak na niego patrzy.. dalej czuła do niego jakiś sentyment lub poważniejsze uczucie. Musiałam doprowadzić ją do porządku bo przecież miała Zayna.. Znałam swoją przyjaciółkę za dobrze i wiedziałam , że za nic w świecie nie zraniłaby tego chłopaka, a przynajmniej miałam taką nadzieję. Kochałam ją jak własną siostrę.
-Ile masz zamiar tutaj zostać? -z zamyśleń wybiło mnie to zdanie wypowiedziane przez Lis. Właśnie.. jak długo miał zamiar tutaj być? też ciekawiło mnie to pytanie
-Tyle ile będzie trzeba - posłał jej uśmiech , w którym było widać trochę zadziornego chłopca , a trochę poważnego mężczyznę. Dziwny był. Nie.. to chyba jednak to moje przewrażliwienie. Postanowiłam im dłużej nie przeszkadzać i tak chłopak uznał , że już pora na niego bo musi jeszcze załatwić kilka spraw i po kilkunastu minutach wyszedł. Chciał tylko dać znać swojej byłej dziewczynie , że przyjechał, żeby ją odwiedzić, ale akurat dziś nie ma zbyt dużo czasu , więc spotkają się jutro.
-Nie wierzę , że tutaj przyjechał - powiedziała przyjaciółka gdy tylko zamknęła drzwi za chłopakiem. Nie odpowiedziałam tylko dźwignęłam jedną brew do góry i bacznie się jej przyglądałam.
-Pamiętasz, że masz Zayna?
-No coś Ty.. Kate! Co Ci w ogóle przyszło do głowy? Wiem, że mam Zayna i jestem szczęśliwa. Nie trzeba mi żadnych skoków w bok -powiedziała i tymi słowami dała mi ulgę. Jednak znałam moją przyjaciółkę, była dla mnie jak siostra, ale wolałam się upewnić. Tego dnia nic konkretnego nie robiłyśmy , oglądałyśmy filmy, a wieczorem dołączyła do nas Rose , której od rana nie było w domu. Swoją drogą ciekawe gdzie się podziewała przez tyle godziny nie dając znaku życia ...
Rano wstałam bardzo wcześnie jak na swoje zwyczaje. Właściwie to nie mogłam zasnąć przez całą noc. Wierciłam się z jednej strony na drugą i nie mogłam sobie znaleźć miejsca. W końcu o 6 rano nie mogłam wytrzymać , więc wyzbierałam się z łóżka i poszłam do kuchni. Napiłam się i spojrzałam za okno. O dziwo ..lub nie, na zewnątrz powoli zaczynało wschodzić słońce i wyglądało na to , iż dzisiejszy dzień będzie jednym z cieplejszych. No tak oto Anglia, jednego dnia burza wyrywa drzewa , a drugiego słońce wschodzi i mocno grzeje,ale to nie to było powodem mojego zmartwienia. Powoli zbliżał się koniec moich wakacji i za niedługo muszę wracać do domu. Do mojego monotonnego życia. Muszę zostawić to wszystko co przez ponad dwa miesiące miałam tutaj i wrócić do prawie pustego domu by wieść moje stare życie. Tak , to właśnie to sprawiało, że przez całą noc nie mogłam zmrużyć oka. Zastanawiałam się jak to będzie. Co będę robić , gdy wrócę do swojego pokoju, co ze sobą zrobię. Tak na prawdę tam nie miałam tak wspaniałych przyjaciół jak tutaj. Tam nie mogłam normalnie porozmawiać z kimś porozmawiać, żeby za chwilę to się nie stało plotką całej szkoły. A najgorsze było to , że zbyt szybko przywiązywałam się do ludzi i gdy już tutaj zaczęło mi się podobać i naprawdę pokochałam to miejsce, a nawet samą Rose. To za chwilę będę musiała wyjechać i nie wiadomo kiedy znów się wszyscy zobaczymy. Tak .. dokładnie za 2 dni moje życie wróci do szarej rzeczywistości. Przygnębiło mnie jeszcze to , że tak na prawdę miałam już nie zobaczyć Niall'a. Taka była prawda, co z tego , że mnie zna. No tak zna mnie, ale to nie zmienia faktu , że gdy stąd wyjadę w rzeczywistości już nigdy go nie zobaczę, a przywiązałam się do niego i to mnie bolało. Chciałabym tutaj zostać na zawsze, ale będę musiała wrócić. On jest sławną osobą i nie ma czasu.
________________
Hej. Napisałam rozdział właśnie wymyślając go na szybko , więc przepraszam za jego jakość. Chcieliście , żebym nie usuwała bloga, więc go nie usunę. Ale dzisiaj miałam pomysł na nowe opowiadanie, na razie będę pisać je dla siebie, a później zobaczę , może założę nowego bloga i tam to opublikuję.
Dziękuję za wszystkie opinię to właśnie dzięki nim tutaj dalej jestem. Dajecie mi siłę do dalszego pisania. :)
Jeśli czytasz proszę pozostaw opinię, jest dla mnie ważna.
-Wstaaawaj -powiedziałam podchodząc do łóżka gdzie leżał chłopak
-Nie chcę -odpowiedział z miną obrażonego pięciolatka i przykrył się kołdrą pod sam czubek głowy.
-Ale musisz -usiadłam na nim okrakiem i odkryłam kołdrę do połowy. Spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem, a on chyba właśnie zdał sobie sprawę , że nie będzie tutaj miał spokoju gdyż wydał z siebie cichy jęk. Ubrałam na siebie jakieś spodenki i koszulkę po czym zeszłam do dół kierując się do kuchni. Zastałam tam Lisę. Nalewając wodę do szklanki zamieniłam z przyjaciółką kilka zdań. Opowiadała jak to spędziła dzień z Zaynem. Właściwie od ostatniego czasu nie rozmawiałyśmy o niczym innym jak tylko o tym chłopaku. Widać Lisa brała ten związek na poważnie i miałam nadzieję, że im się uda. Właściwie wierzyłam w to gdyż oboje zasługiwali na siebie. Może i nie znałam go zbyt długo , ale zaledwie przez ten krótki czas zdążyłam zobaczyć jaki jest. I nie jest on tylko sławną osobą rozchwytywaną przez miliony piszczących fanek. Jest zwykłym człowiekiem. Jest po prostu sobą i nie stara się udawać nikogo innego. Po chwili do kuchni trafił Niall, który powiedział , że musi iść gdyż on i reszta zespołu mają dzisiaj jakiś wywiad w telewizji. Chwilę porozmawialiśmy, a następnie chłopak znikł i zrobiło się cicho. Nie wiedząc o czym mamy rozmawiać, po domu rozległ się głośny dzwonek do drzwi.
-Ah ten Niall , na pewno czegoś zapomniał . Ja otworzę.-powiedziałam ruszając do drzwi. Otworzyłam je i już miałam pytać czego znów nie wziął ze sobą kiedy zorientowałam się, że przede mną wcale nie stoi chłopak , którego widziałam jeszcze kilka chwil temu, a osoba , której nigdy wcześniej nie widziałam. Był to chłopak o ciemnobrązowych włosach i zielonych tęczówkach. Zielonooki bacznie mi się przyglądał i przez większość czasu nie odzywał. Zastanawiałam się kim jest i co tu robi, ale w końcu to nie był mój dom. Równie dobrze mógł to być jakiś znajomy mojej przyjaciółki. Już miałam pytać kim jest i w czym mogłabym mu pomóc kiedy nagle zza moich pleców usłyszałam jakiś bełkot. Od razu się odwróciłam i zobaczyłam koleżankę , która już była zalana łzami. Nie wiedziałam o co chodzi. Nie wiedziałam kim jest osoba , której otworzyłam drzwi, ale czułam , że to nie wróży nic dobrego.
-Lu.. Luck? -w końcu jęknęła przyjaciółka i przecisnęła się przede mnie , tym samym stojąc kilka centymetrów od chłopaka. -Co Ty tu robisz? -dodała po chwili patrząc na twarz chłopaka
-Dowiedziałem się gdzie mieszkasz i gdy tylko uzbierałem pieniądze na przyjazd od razu postanowiłem Cię odnaleźć - usłyszałam wydobywający się dźwięk z ust ciemnowłosego chłopaka, który od razu wtulił się w Lisę.
-Dowiem się o co tu chodzi? -zapytałam lekko poddenerwowana całą tą sytuacją. Przyjaciółka przytaknęła twierdząco głową , po czym wpuściła chłopaka do środka. Usiedliśmy wszyscy w salonie i Lisa wreszcie postanowiła wyjaśnić mi zaistniałą sytuację. Dowiedziałam się , że chłopak , któremu chwilę temu otworzyłam drzwi to były Lisy. Byli ze sobą przez 4 lata , jednak gdy jej ojciec dostał awans musieli się tutaj przeprowadzić i tak zakończyła się ich historia. Szczerze nie znałam chłopaka i nie wiedziałam z jakim zamiarem tutaj przyjechał, ale wiedziałam , że nie wyniknie z tego nic dobrego. Widziałam jak na niego patrzy.. dalej czuła do niego jakiś sentyment lub poważniejsze uczucie. Musiałam doprowadzić ją do porządku bo przecież miała Zayna.. Znałam swoją przyjaciółkę za dobrze i wiedziałam , że za nic w świecie nie zraniłaby tego chłopaka, a przynajmniej miałam taką nadzieję. Kochałam ją jak własną siostrę.
-Ile masz zamiar tutaj zostać? -z zamyśleń wybiło mnie to zdanie wypowiedziane przez Lis. Właśnie.. jak długo miał zamiar tutaj być? też ciekawiło mnie to pytanie
-Tyle ile będzie trzeba - posłał jej uśmiech , w którym było widać trochę zadziornego chłopca , a trochę poważnego mężczyznę. Dziwny był. Nie.. to chyba jednak to moje przewrażliwienie. Postanowiłam im dłużej nie przeszkadzać i tak chłopak uznał , że już pora na niego bo musi jeszcze załatwić kilka spraw i po kilkunastu minutach wyszedł. Chciał tylko dać znać swojej byłej dziewczynie , że przyjechał, żeby ją odwiedzić, ale akurat dziś nie ma zbyt dużo czasu , więc spotkają się jutro.
-Nie wierzę , że tutaj przyjechał - powiedziała przyjaciółka gdy tylko zamknęła drzwi za chłopakiem. Nie odpowiedziałam tylko dźwignęłam jedną brew do góry i bacznie się jej przyglądałam.
-Pamiętasz, że masz Zayna?
-No coś Ty.. Kate! Co Ci w ogóle przyszło do głowy? Wiem, że mam Zayna i jestem szczęśliwa. Nie trzeba mi żadnych skoków w bok -powiedziała i tymi słowami dała mi ulgę. Jednak znałam moją przyjaciółkę, była dla mnie jak siostra, ale wolałam się upewnić. Tego dnia nic konkretnego nie robiłyśmy , oglądałyśmy filmy, a wieczorem dołączyła do nas Rose , której od rana nie było w domu. Swoją drogą ciekawe gdzie się podziewała przez tyle godziny nie dając znaku życia ...
Rano wstałam bardzo wcześnie jak na swoje zwyczaje. Właściwie to nie mogłam zasnąć przez całą noc. Wierciłam się z jednej strony na drugą i nie mogłam sobie znaleźć miejsca. W końcu o 6 rano nie mogłam wytrzymać , więc wyzbierałam się z łóżka i poszłam do kuchni. Napiłam się i spojrzałam za okno. O dziwo ..lub nie, na zewnątrz powoli zaczynało wschodzić słońce i wyglądało na to , iż dzisiejszy dzień będzie jednym z cieplejszych. No tak oto Anglia, jednego dnia burza wyrywa drzewa , a drugiego słońce wschodzi i mocno grzeje,ale to nie to było powodem mojego zmartwienia. Powoli zbliżał się koniec moich wakacji i za niedługo muszę wracać do domu. Do mojego monotonnego życia. Muszę zostawić to wszystko co przez ponad dwa miesiące miałam tutaj i wrócić do prawie pustego domu by wieść moje stare życie. Tak , to właśnie to sprawiało, że przez całą noc nie mogłam zmrużyć oka. Zastanawiałam się jak to będzie. Co będę robić , gdy wrócę do swojego pokoju, co ze sobą zrobię. Tak na prawdę tam nie miałam tak wspaniałych przyjaciół jak tutaj. Tam nie mogłam normalnie porozmawiać z kimś porozmawiać, żeby za chwilę to się nie stało plotką całej szkoły. A najgorsze było to , że zbyt szybko przywiązywałam się do ludzi i gdy już tutaj zaczęło mi się podobać i naprawdę pokochałam to miejsce, a nawet samą Rose. To za chwilę będę musiała wyjechać i nie wiadomo kiedy znów się wszyscy zobaczymy. Tak .. dokładnie za 2 dni moje życie wróci do szarej rzeczywistości. Przygnębiło mnie jeszcze to , że tak na prawdę miałam już nie zobaczyć Niall'a. Taka była prawda, co z tego , że mnie zna. No tak zna mnie, ale to nie zmienia faktu , że gdy stąd wyjadę w rzeczywistości już nigdy go nie zobaczę, a przywiązałam się do niego i to mnie bolało. Chciałabym tutaj zostać na zawsze, ale będę musiała wrócić. On jest sławną osobą i nie ma czasu.
________________
Hej. Napisałam rozdział właśnie wymyślając go na szybko , więc przepraszam za jego jakość. Chcieliście , żebym nie usuwała bloga, więc go nie usunę. Ale dzisiaj miałam pomysł na nowe opowiadanie, na razie będę pisać je dla siebie, a później zobaczę , może założę nowego bloga i tam to opublikuję.
Dziękuję za wszystkie opinię to właśnie dzięki nim tutaj dalej jestem. Dajecie mi siłę do dalszego pisania. :)
Jeśli czytasz proszę pozostaw opinię, jest dla mnie ważna.
środa, 9 maja 2012
Zasada na blogu.
Witam po raz kolejny. Postanowiłam wprowadzić nową zasadę na blogu. I teraz jest pytanie do was, otóż wolicie , żebym dodawała dłuugi rozdział jeden raz w tygodniu, czy dwa razy w tygodniu (np. sobota i środa) krótsze rozdziały?
Odpowiedzi proszę udzielać w komentarzach. ^^
Odpowiedzi proszę udzielać w komentarzach. ^^
Mało czasu czyli kolejne przeprosiny.
Witam kochanych czytelników. Chcę was poinformować , iż dzisiaj ani jutro nie dodam kolejnego rozdziału. Mam ku temu powody, ale mam nadzieję, że w piątek ukaże się nowy post. Przepraszam, ale mam mało czasu.
Pozdrawiam.
niedziela, 6 maja 2012
Rozdział 10 - Wybawiciel ?
Kate.
Było ciemno , zimno i nie miałam jak się wyrwać i rzucić do ucieczki. Nie mogłam się nawet ruszyć , żeby jakkolwiek się bronić. Stojąc tak z przyłożonym nożem do szyi zastanawiałam się co będzie dalej? Zabije mnie czy nagle nie wiadomo skąd pojawi się rycerz , który mnie uratuje. Chciałabym, ale nie. Nic takiego się nie wydarzyło. Czułam tylko jak po mojej skórze wędruje ostrze , którym w każdej chwili mogłam zostać bezpowrotnie okaleczona. Przez myśl przechodziły mi moje ostatnie najmilsze wspomnienia. Nie chciałam , żeby tak to się skończyło, musiałam zacząć działać. Nie wiadomo co ten psychopata miał zamiar zrobić. Zaczęłam się mu wyrywać, z całej siły uderzyłam go w brzuch co trochę podziałało bo zgiął się w pół. Zwinnym ruchem , choć opadałam już z sił wyrwałam się z jego ramion i przytrzymałam mu rękę , w której trzymał nóż. Chyba lepiej by było gdybym to przemyślała i rozegrała nieco inaczej. Był silniejszy ode mnie. I to przecież każdy wiedział, ale nie mogłam bezczynnie dać mu się zabić. Wyciągnęłam szmatę z ust i już chciałam krzyczeć kiedy znów mnie chwycił. Na szczęście szybko zaczęłam mu się wyrywać i krzyczeć. Miałam tylko nadzieję, że ktoś mnie usłyszy
-Widzę, że drapieżna kocica -wymruczał i zaczął za mną biec. Zeskoczyłam z ostatniego szczebelka drabiny i zaczęłam dalej biec. Nie miałam już siły. Wszystko mnie bolało no i nie miałam na sobie bluzki, a po moim brzuchu dalej ciekła krew. Nagle przede mną dostrzegłam jakąś sylwetkę. Biegłam dalej przed siebie , nie wiedziałam czy to nie jego wspólnik , ale nie miałam innego wyjścia. Było tak ciemno, a ja byłam tak zmęczona , że nie umiałam racjonalnie myśleć.W jednej chwili poczułam jak coś wbija mi się do nogi z taką siłą , iż momentalnie upadłam na ziemię. Był to nóż. Miałam go prawie cały wbity w nodze. Osoba, która biegła w moją stronę była już dosłownie koło mnie. Dopiero teraz zorientowałam się , że go znam. Te blond włosy i uśmiech. Mój ratunek.
-Uważaj Niall ! -krzyknęłam za nim. Chłopak podbiegł do sprawcy , ale ten uciekł krzycząc, że to nie koniec. Chwilę po tym Niall był już przy mnie.
-Zrobił Ci coś? -zapytał, a ja od razu rzuciłam się na jego szyję zapłakana. Nie miałam siły nawet się dźwignąć. Nogi już prawie nie czułam.
-Boże drogi.. dasz radę wstać? -było słychać zmartwienie w jego głosie gdy spojrzał na moją nogę. Nie wiedziałam co mam z tym zrobić. Wyciągnąć bym nie dała rady , poza tym to chyba nie najlepszy pomysł.
-Chyba nie - po tych słowach chłopak mnie podniósł i wziął na ręce
-Trzeba jechać do szpitala
-Nie, nie chcę. Dam radę, tylko muszę porządnie złapać oddech- powiedziałam jeszcze łkając
-Nie ma mowy -powiedział i zaniósł mnie do domu. Na szczęście ich dom był blisko tego miejsca i Niall nie musiał mnie za długo nosić. Na pewno byłam ciężka i sprawiałam problem.
Gdy weszliśmy do domu posadził mnie na krześle i pobiegł do pokoju Hazzy.
-Harry ! szybko wstawaj trzeba jechać do szpitala. Migiem ! -usłyszałam jak krzyczy Horan i po chwili obaj stali przede mną. Chłopaki wzięli mnie pod ramie i pomogli mi dojść do samochodu. W kilkudziesięciu minutach byliśmy na miejsce. Harry ciągle dopytywał co się stało , pytał mnie, pytał blondyna,. Nie byłam w stanie odpowiedzieć, nie byłam w stanie z nikim rozmawiać. Przekroczyliśmy próg szpitala i od razu znaleźliśmy pielęgniarkę , która zaprowadziła mnie do lekarza. On tak samo wypytywał co się stało , jak się czuję. Mówiłam tylko tyle na ile mnie było stać. Wyciągnął nóż , założył szwy, opatrzył mi nogę i sprawdzał czy nie mam wstrząsu mózgu ani innych obrażeń. Poinformował , że muszę zostać tutaj przynajmniej jedną noc, ale sprzeciwiałam się i powiedziałam , że jadę do domu. Dostałam szpitalne kule , które musiałam zwrócić gdy za tydzień przyjdę na kontrolę i zdjęcie szwów. Gdy chłopak przywiózł mnie do domu Lisa i Rose nie spały tylko kręciły się po kuchni, a gdy weszłam o kulach od razu znów zaczęła się cała gromada tych samych pytań. Co się stało? Nic Ci nie jest ? Jak się czujesz? Nie chciałam być nie miła, ale miałam już dosyć jak na jeden dzień. Marzyłam tylko o wygodnym łóżku , w którym mogłabym się schować.
-Mogę z nią zostać? -Niall skierował pytanie w stronę Lisy , w końcu to był jej dom
-Powiedz mi najpierw co się stało -odpowiedziała , na co blondyn wyjaśnił sytuację. Byłam wdzięczna , że ja nie muszę tego robić.
-Też zostaję -powiedział ze zmartwieniem Hazza
-Po co ? Idźcie do domu , wyśpijcie się. Macie też swoje sprawy -starałam się ich wygonić , ale na marne bo i tak uparli się , że zostają. Dotarłam o własnych siła do pokoju , choć zajęło mi trochę czasu iście po schodach, ale dałam radę. Usiadłam na łóżku i zaczęłam się rozglądać. Harry i Niall postanowili , że będą spać na podłodze i w razie czego mam ich budzić. Zebrałam myśli i postanowiłam się położyć spać. I tak zegarek wskazywał 4 nad ranem, więc specjalnie długo nie pośpię. Położyłam się do łóżka i nim się obejrzałam zapadłam w sen.
Chyba pierwszy raz odkąd tutaj jestem obudziłam się sama. Nie obudził mnie ani żaden z chłopaków, ani promienie słoneczne, ani deszcz, burza ani nic.
-Witam księżniczko -usłyszałam od razu po przetarciu oczu i gdy już byłam w stanie normalnie operować wzrokiem , dostrzegłam , że Niall siedzi obok mnie i patrzy cały czas na każdy mój ruch
-Hej -odpowiedziałam. Te kilka godzin snu dały po sobie znać. Byłam w lepszym nastroju i mogłam już normalnie mówić. Uspokoiłam się i czuję się trochę lepiej.
-Jak się czujesz?
-Lepiej -staraliśmy się mówić szeptem bo Hazza jeszcze smacznie spał
Chciałam wstać i trochę się wyprostować, ale Horan mi zabronił. Lekarz kazał mi się nie przemęczać. Chwilę się z nim sprzeczałam , ale w ostateczność usiadł na moimi plecami przysunął się do mnie objął mnie ramionami i powiedział , że nie pozwoli mi się ruszyć i że to dla mojego dobra. Miło było widzieć , że mam takich dobrych przyjaciół , którzy się troszczą. Siedzieliśmy przytuleni rozmawiając i śmiejąc się. Chyba w pewnym momencie byliśmy trochę za głośno, bo Harold się obudził.
Harry.
Ze snu wybiła mnie czyjaś rozmowa. Otworzyłem oczy i mój wzrok przykuła Kate wtulona w Niall'a. Wyglądali jakby łączyło ich coś więcej niż tylko przyjaźń. Z niewiadomego powodu coś zakuło mnie w sercu i zrobiło mi się smutno. Odwróciłem się na drugi bok, a moją głowę przejęły wspomnienia. Konkretniej wspomnienie poznania Kate. Pierwsze chwile , które razem spędzaliśmy zanim nie zjawiła się Rosalie. Jest piękna i mógłbym pomyśleć , że mi się podoba, ale nie miała tego czegoś co przyciągało mnie do Kate. Kurde... o czym ja myślę? Jestem zwykłym dupkiem , ciągle staram się zwrócić uwagę Rose, a tak na prawdę cały czas myślę o Kat. Już sam nie wiem co się ze mną dzieje.. boli mnie widok , że ktoś inny ją przytula, nawet jeśli tym "kimś" jest mój przyjaciel. Chyba nie chciałem tu dłużej siedzieć, musiałem iść odetchnąć i zastanowić się nad samym sobą.
_____________
Witam was po raz drugi w tym dniu. :) Post znów jest krótki , ale właściwie ten i ten wcześniejszy to tak jakby jeden rozdział , ale rozbity na dwie części. Poza tym dodałam go dzisiaj , więc mam nadzieję, że rozumiecie. Kolejny powinien się pojawić jutro bądź we wtorek , jeszcze zobaczę. Proszę o opinię w komentarzu i pozdrawiam.
PS. Przekroczyliśmy 2000 wyświetleń. Bardzo wam dziękuję za wszystkie opinie i wejścia na bloga.
Było ciemno , zimno i nie miałam jak się wyrwać i rzucić do ucieczki. Nie mogłam się nawet ruszyć , żeby jakkolwiek się bronić. Stojąc tak z przyłożonym nożem do szyi zastanawiałam się co będzie dalej? Zabije mnie czy nagle nie wiadomo skąd pojawi się rycerz , który mnie uratuje. Chciałabym, ale nie. Nic takiego się nie wydarzyło. Czułam tylko jak po mojej skórze wędruje ostrze , którym w każdej chwili mogłam zostać bezpowrotnie okaleczona. Przez myśl przechodziły mi moje ostatnie najmilsze wspomnienia. Nie chciałam , żeby tak to się skończyło, musiałam zacząć działać. Nie wiadomo co ten psychopata miał zamiar zrobić. Zaczęłam się mu wyrywać, z całej siły uderzyłam go w brzuch co trochę podziałało bo zgiął się w pół. Zwinnym ruchem , choć opadałam już z sił wyrwałam się z jego ramion i przytrzymałam mu rękę , w której trzymał nóż. Chyba lepiej by było gdybym to przemyślała i rozegrała nieco inaczej. Był silniejszy ode mnie. I to przecież każdy wiedział, ale nie mogłam bezczynnie dać mu się zabić. Wyciągnęłam szmatę z ust i już chciałam krzyczeć kiedy znów mnie chwycił. Na szczęście szybko zaczęłam mu się wyrywać i krzyczeć. Miałam tylko nadzieję, że ktoś mnie usłyszy
-Widzę, że drapieżna kocica -wymruczał i zaczął za mną biec. Zeskoczyłam z ostatniego szczebelka drabiny i zaczęłam dalej biec. Nie miałam już siły. Wszystko mnie bolało no i nie miałam na sobie bluzki, a po moim brzuchu dalej ciekła krew. Nagle przede mną dostrzegłam jakąś sylwetkę. Biegłam dalej przed siebie , nie wiedziałam czy to nie jego wspólnik , ale nie miałam innego wyjścia. Było tak ciemno, a ja byłam tak zmęczona , że nie umiałam racjonalnie myśleć.W jednej chwili poczułam jak coś wbija mi się do nogi z taką siłą , iż momentalnie upadłam na ziemię. Był to nóż. Miałam go prawie cały wbity w nodze. Osoba, która biegła w moją stronę była już dosłownie koło mnie. Dopiero teraz zorientowałam się , że go znam. Te blond włosy i uśmiech. Mój ratunek.
-Uważaj Niall ! -krzyknęłam za nim. Chłopak podbiegł do sprawcy , ale ten uciekł krzycząc, że to nie koniec. Chwilę po tym Niall był już przy mnie.
-Zrobił Ci coś? -zapytał, a ja od razu rzuciłam się na jego szyję zapłakana. Nie miałam siły nawet się dźwignąć. Nogi już prawie nie czułam.
-Boże drogi.. dasz radę wstać? -było słychać zmartwienie w jego głosie gdy spojrzał na moją nogę. Nie wiedziałam co mam z tym zrobić. Wyciągnąć bym nie dała rady , poza tym to chyba nie najlepszy pomysł.
-Chyba nie - po tych słowach chłopak mnie podniósł i wziął na ręce
-Trzeba jechać do szpitala
-Nie, nie chcę. Dam radę, tylko muszę porządnie złapać oddech- powiedziałam jeszcze łkając
-Nie ma mowy -powiedział i zaniósł mnie do domu. Na szczęście ich dom był blisko tego miejsca i Niall nie musiał mnie za długo nosić. Na pewno byłam ciężka i sprawiałam problem.
Gdy weszliśmy do domu posadził mnie na krześle i pobiegł do pokoju Hazzy.
-Harry ! szybko wstawaj trzeba jechać do szpitala. Migiem ! -usłyszałam jak krzyczy Horan i po chwili obaj stali przede mną. Chłopaki wzięli mnie pod ramie i pomogli mi dojść do samochodu. W kilkudziesięciu minutach byliśmy na miejsce. Harry ciągle dopytywał co się stało , pytał mnie, pytał blondyna,. Nie byłam w stanie odpowiedzieć, nie byłam w stanie z nikim rozmawiać. Przekroczyliśmy próg szpitala i od razu znaleźliśmy pielęgniarkę , która zaprowadziła mnie do lekarza. On tak samo wypytywał co się stało , jak się czuję. Mówiłam tylko tyle na ile mnie było stać. Wyciągnął nóż , założył szwy, opatrzył mi nogę i sprawdzał czy nie mam wstrząsu mózgu ani innych obrażeń. Poinformował , że muszę zostać tutaj przynajmniej jedną noc, ale sprzeciwiałam się i powiedziałam , że jadę do domu. Dostałam szpitalne kule , które musiałam zwrócić gdy za tydzień przyjdę na kontrolę i zdjęcie szwów. Gdy chłopak przywiózł mnie do domu Lisa i Rose nie spały tylko kręciły się po kuchni, a gdy weszłam o kulach od razu znów zaczęła się cała gromada tych samych pytań. Co się stało? Nic Ci nie jest ? Jak się czujesz? Nie chciałam być nie miła, ale miałam już dosyć jak na jeden dzień. Marzyłam tylko o wygodnym łóżku , w którym mogłabym się schować.
-Mogę z nią zostać? -Niall skierował pytanie w stronę Lisy , w końcu to był jej dom
-Powiedz mi najpierw co się stało -odpowiedziała , na co blondyn wyjaśnił sytuację. Byłam wdzięczna , że ja nie muszę tego robić.
-Też zostaję -powiedział ze zmartwieniem Hazza
-Po co ? Idźcie do domu , wyśpijcie się. Macie też swoje sprawy -starałam się ich wygonić , ale na marne bo i tak uparli się , że zostają. Dotarłam o własnych siła do pokoju , choć zajęło mi trochę czasu iście po schodach, ale dałam radę. Usiadłam na łóżku i zaczęłam się rozglądać. Harry i Niall postanowili , że będą spać na podłodze i w razie czego mam ich budzić. Zebrałam myśli i postanowiłam się położyć spać. I tak zegarek wskazywał 4 nad ranem, więc specjalnie długo nie pośpię. Położyłam się do łóżka i nim się obejrzałam zapadłam w sen.
Chyba pierwszy raz odkąd tutaj jestem obudziłam się sama. Nie obudził mnie ani żaden z chłopaków, ani promienie słoneczne, ani deszcz, burza ani nic.
-Witam księżniczko -usłyszałam od razu po przetarciu oczu i gdy już byłam w stanie normalnie operować wzrokiem , dostrzegłam , że Niall siedzi obok mnie i patrzy cały czas na każdy mój ruch
-Hej -odpowiedziałam. Te kilka godzin snu dały po sobie znać. Byłam w lepszym nastroju i mogłam już normalnie mówić. Uspokoiłam się i czuję się trochę lepiej.
-Jak się czujesz?
-Lepiej -staraliśmy się mówić szeptem bo Hazza jeszcze smacznie spał
Chciałam wstać i trochę się wyprostować, ale Horan mi zabronił. Lekarz kazał mi się nie przemęczać. Chwilę się z nim sprzeczałam , ale w ostateczność usiadł na moimi plecami przysunął się do mnie objął mnie ramionami i powiedział , że nie pozwoli mi się ruszyć i że to dla mojego dobra. Miło było widzieć , że mam takich dobrych przyjaciół , którzy się troszczą. Siedzieliśmy przytuleni rozmawiając i śmiejąc się. Chyba w pewnym momencie byliśmy trochę za głośno, bo Harold się obudził.
Harry.
Ze snu wybiła mnie czyjaś rozmowa. Otworzyłem oczy i mój wzrok przykuła Kate wtulona w Niall'a. Wyglądali jakby łączyło ich coś więcej niż tylko przyjaźń. Z niewiadomego powodu coś zakuło mnie w sercu i zrobiło mi się smutno. Odwróciłem się na drugi bok, a moją głowę przejęły wspomnienia. Konkretniej wspomnienie poznania Kate. Pierwsze chwile , które razem spędzaliśmy zanim nie zjawiła się Rosalie. Jest piękna i mógłbym pomyśleć , że mi się podoba, ale nie miała tego czegoś co przyciągało mnie do Kate. Kurde... o czym ja myślę? Jestem zwykłym dupkiem , ciągle staram się zwrócić uwagę Rose, a tak na prawdę cały czas myślę o Kat. Już sam nie wiem co się ze mną dzieje.. boli mnie widok , że ktoś inny ją przytula, nawet jeśli tym "kimś" jest mój przyjaciel. Chyba nie chciałem tu dłużej siedzieć, musiałem iść odetchnąć i zastanowić się nad samym sobą.
_____________
Witam was po raz drugi w tym dniu. :) Post znów jest krótki , ale właściwie ten i ten wcześniejszy to tak jakby jeden rozdział , ale rozbity na dwie części. Poza tym dodałam go dzisiaj , więc mam nadzieję, że rozumiecie. Kolejny powinien się pojawić jutro bądź we wtorek , jeszcze zobaczę. Proszę o opinię w komentarzu i pozdrawiam.
PS. Przekroczyliśmy 2000 wyświetleń. Bardzo wam dziękuję za wszystkie opinie i wejścia na bloga.
Rozdział 9 - Butelka
Kate.
Zeszłam do salonu gdzie siedział Harry, Lisa, Zayn i Rose. Oglądali jakiś film, usiadłam obok nich i wpatrzyłam się w ekran telewizora. Po 20 minutach oglądania miałam dość.. film był tak nudny i przewidywalny, że nie dało się na to patrzeć. Już chciałam się zbierać spać gdy do domu wparował Niall, Liam i Loui z butelką w ręce. Krzyczeli , że mamy siadać na podłodze bo gramy w butelkę. Tak.. 23 wieczorem, a Ci wariaci chcą grać w butelkę. No, ale w końcu w tym domu nikt nie był normalny , więc można się było tego spodziewać. Tak jak nakazał Li usiedliśmy w koło.
-No to zaczynamy ! -krzyknął jeden z chłopaków
-Kto pierwszy? -zapytała Rose, na co od razu została jej wręczona butelka i stwierdzono , że ona będzie kręciła jako pierwsza. Wzięła butelkę do ręki i zakręciła nią. Najpierw wypadło na Zayna, a zaraz potem oczywiście jak na złość musiało paść na mnie.
-Wyzwanie czy prawda? -zapytał mulat szyderczo się uśmiechając
-Yhh.. no niech będzie prawda -wymamrotałam niechętnie. Lubiłam grać z przyjaciółmi w takie gry, ale na mój pech, zawsze miałam ciężko odpowiedzieć lub coś wykonać. Najlepiej się grało jak już większość była wstawionych, wtedy po pierwsze wszystko szło jak z płatka , a po drugie prawie nikt na drugi dzień nic nie pamiętał. Są plusy i minusy.
-Czy podoba Ci się stąd jakiś chłopak i jak tak to jaki - te słowa były dla mnie jak cios w twarz, nie wiedziałam co mam zrobić.Przez ostatni czas bardzo się zżyłam z chłopakami, spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu. Praktycznie każdą wolną chwilę, a ostatnio najwięcej czasu przebywałam z blondynem, który właśnie siedział na przeciw mnie i nerwowo bawił się niebieskim sznurkiem swojej bluzy. Wyraźnie obawiał się odpowiedzi. Zastanawiałam się jak uniknąć odpowiedzi, ale nic nie przychodziło mi na myśl. Nie mogłam przecież nie odpowiedzieć bo jak by to wyglądało? Nie.. muszę coś zrobić tylko co. Myśl, myśl.
-Przepraszam was, ale muszę wyjść, właśnie sobie przypomniałam , że muszę załatwić coś na mieście - to chyba najgłupsza rzecz jaką mogłam teraz powiedzieć. Zadano mi zasadnicze pytanie w grze, na które powinnam odpowiedzieć, a ja recytuję wymówkę , że muszę coś załatwić na mieście.. o 23 wieczorem ! W tej chwili przeszłam samą siebie. Chyba jeszcze nigdy w życiu , nie wykręciłam się tak kiepskim tekstem.Już miałam rzucić się do drzwi kiedy Lisa zabrała głos
-Ej, ej nie możesz się tak szybko zmyć, najpierw odpowiedz
*I Ty Brutusie przeciwko mnie* - pomyślałam i zastanowiłam się co mam powiedzieć
-Za chwilę wrócę - rzuciłam szybko zakładając pierwsze lepsze buty z brzegu i wyszłam z domu. Na zewnątrz było ciemno , zimno i do tego wszystkiego padał deszcz, ale w tej chwili miałam to gdzieś. Wzięłam głęboki wdech zimnego powietrza , które dało mi ukojenie. Ruszyłam wolnym krokiem w moje ulubione miejsce, do którego ostatnio często przychodziłam jak miałam problem. W prawdzie nie było tam nikogo kto mógłby mi pomóc, właściwie to nigdy nikogo tam nie było i właśnie to dodawało uroku temu miejscu. Raczej byłam typem samotnika. Nigdy nie dzieliłam się z nikim swoimi problemami, bardziej wolałam sama sobie radzić. I tak .. większość ludzi "pocieszy" Cię kiepskim "Będzie dobrze " i to wszystko.
*Jeszcze tylko kilka schodków w górę i będę w swojej oazie spokoju.* - przeszło mi przez myśl . Zwinnie wspięłam się po małej drabince i gdy stanęłam na podłożu cicho westchnęłam. Wokół mnie była ciemność i niewielka część zapalonych świateł w domach. Tak, właśnie byłam na dachu bloku i można pomyśleć , że to wszystko wygląda jak w starej komedii romantycznej, ale to dawało mi spokój. Usiadłam na skraju i zaczęłam rozmyślać nad tym co się zmieniło odkąd tutaj przyjechałam, a kilka rzeczy niewątpliwie się zmieniło.Moje myśli stanęły na jednym chłopaku ... Niall. Czy mogło być między nami coś więcej? Raczej nie.. Jeszcze niedawno można było pomyśleć , że z Harrym to coś więcej niż sama przyjaźń, a teraz? No tak nasza kochana blond Rose zawróciła mu w głowie, ale może to i dobrze. Może tak musiało być. Owe myśli natychmiast zniknęły gdy poczułam jak ktoś szarpie mnie za włosy. Nie zdążyłam się odwrócić i mu przyjrzeć , ból za którym szło ciągnięcie włosów był tak silny, że od razu wstałam. Osoba przyciągnęła mnie do siebie. Na początku myślałam , że ktoś sobie robi żarty.
-I co boisz się kotku.. mamusia nie uczyła, że takie ślicznotki nie powinny wychodzić same o takiej porze? -po tych słowach miałam stu procentową pewność, że ten głos nie należy do nikogo kogo znam. Dopiero teraz dostrzegłam , że trzyma w ręce nóż, którego ostrze połyskiwało. Teraz stałam tam nie wiedząc co mam zrobić. Myślałam , że to sen, może za chwilę się obudzę, ale nie. To na pewno nie jest sen. Chciałam się odwrócić, żeby zobaczyć jego twarz , ale nim zdążyłam się obejrzeć on zerwał ze mnie bluzkę, którą rzucił gdzieś w dół. Pewnie już leży gdzieś na ulicy. Zimne ostrze , które trzymał w ręce właśnie wędrowało od mojego karku w dół. Zatrzymał się na brzuchu i przycisnął nóż bardziej. Poczułam jak spływa po nim krew. Próbowałam krzyczeć, ale włożył mi do ust jakąś szmatę co uniemożliwiło mi jakiekolwiek wydobycie dźwięku.
-Co powiesz na zabawę kociaczku? -wyszeptał mi do ucha .
________
Witam kochani czytelnicy ! Takie to krótkie, ale może jeszcze dziś pojawi się kolejny rozdział. Tak właściwie to co tu teraz napisałam to rozdział nie jest, bo za krótki, ale uwierzcie, że dłuższy byłby nudniejszy.
Swoją drogą mam jeszcze kilka pomysłów na posty, ale nie podoba mi się styl jakim piszę, a teraz trochę ciężko to zmienić. O.o Wolałabym pisać jako jedna osoba , a nie zmieniać " Kate, Rosalie, Harry, Niall " itp. Ale jak już tak zaczęłam no to co poradzić.. może kiedyś skuszę się na jeszcze jednego bloga i tam będę tak pisała. Zobaczę jeszcze.
No i przypominam jeszcze, że gg , które jest po prawej stronie służy do ogólnego pisania ze mną, a opinie w komentarzach.
PS. Ten rozdział nie był wymyślony przeze mnie. Jedna z czytelniczek pisała ze mną i miała ochotę na napisanie czegoś. Pozmieniałam tutaj niektóre rzeczy i napisałam swoim językiem, ale mam nadzieję, że się nie obrazisz. :) Dziękuję za pomoc i myślę, że powinnaś założyć bloga z opowiadaniem. Nie masz nic do stracenia, a możesz zyskać.
Zeszłam do salonu gdzie siedział Harry, Lisa, Zayn i Rose. Oglądali jakiś film, usiadłam obok nich i wpatrzyłam się w ekran telewizora. Po 20 minutach oglądania miałam dość.. film był tak nudny i przewidywalny, że nie dało się na to patrzeć. Już chciałam się zbierać spać gdy do domu wparował Niall, Liam i Loui z butelką w ręce. Krzyczeli , że mamy siadać na podłodze bo gramy w butelkę. Tak.. 23 wieczorem, a Ci wariaci chcą grać w butelkę. No, ale w końcu w tym domu nikt nie był normalny , więc można się było tego spodziewać. Tak jak nakazał Li usiedliśmy w koło.
-No to zaczynamy ! -krzyknął jeden z chłopaków
-Kto pierwszy? -zapytała Rose, na co od razu została jej wręczona butelka i stwierdzono , że ona będzie kręciła jako pierwsza. Wzięła butelkę do ręki i zakręciła nią. Najpierw wypadło na Zayna, a zaraz potem oczywiście jak na złość musiało paść na mnie.
-Wyzwanie czy prawda? -zapytał mulat szyderczo się uśmiechając
-Yhh.. no niech będzie prawda -wymamrotałam niechętnie. Lubiłam grać z przyjaciółmi w takie gry, ale na mój pech, zawsze miałam ciężko odpowiedzieć lub coś wykonać. Najlepiej się grało jak już większość była wstawionych, wtedy po pierwsze wszystko szło jak z płatka , a po drugie prawie nikt na drugi dzień nic nie pamiętał. Są plusy i minusy.
-Czy podoba Ci się stąd jakiś chłopak i jak tak to jaki - te słowa były dla mnie jak cios w twarz, nie wiedziałam co mam zrobić.Przez ostatni czas bardzo się zżyłam z chłopakami, spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu. Praktycznie każdą wolną chwilę, a ostatnio najwięcej czasu przebywałam z blondynem, który właśnie siedział na przeciw mnie i nerwowo bawił się niebieskim sznurkiem swojej bluzy. Wyraźnie obawiał się odpowiedzi. Zastanawiałam się jak uniknąć odpowiedzi, ale nic nie przychodziło mi na myśl. Nie mogłam przecież nie odpowiedzieć bo jak by to wyglądało? Nie.. muszę coś zrobić tylko co. Myśl, myśl.
-Przepraszam was, ale muszę wyjść, właśnie sobie przypomniałam , że muszę załatwić coś na mieście - to chyba najgłupsza rzecz jaką mogłam teraz powiedzieć. Zadano mi zasadnicze pytanie w grze, na które powinnam odpowiedzieć, a ja recytuję wymówkę , że muszę coś załatwić na mieście.. o 23 wieczorem ! W tej chwili przeszłam samą siebie. Chyba jeszcze nigdy w życiu , nie wykręciłam się tak kiepskim tekstem.Już miałam rzucić się do drzwi kiedy Lisa zabrała głos
-Ej, ej nie możesz się tak szybko zmyć, najpierw odpowiedz
*I Ty Brutusie przeciwko mnie* - pomyślałam i zastanowiłam się co mam powiedzieć
-Za chwilę wrócę - rzuciłam szybko zakładając pierwsze lepsze buty z brzegu i wyszłam z domu. Na zewnątrz było ciemno , zimno i do tego wszystkiego padał deszcz, ale w tej chwili miałam to gdzieś. Wzięłam głęboki wdech zimnego powietrza , które dało mi ukojenie. Ruszyłam wolnym krokiem w moje ulubione miejsce, do którego ostatnio często przychodziłam jak miałam problem. W prawdzie nie było tam nikogo kto mógłby mi pomóc, właściwie to nigdy nikogo tam nie było i właśnie to dodawało uroku temu miejscu. Raczej byłam typem samotnika. Nigdy nie dzieliłam się z nikim swoimi problemami, bardziej wolałam sama sobie radzić. I tak .. większość ludzi "pocieszy" Cię kiepskim "Będzie dobrze " i to wszystko.
*Jeszcze tylko kilka schodków w górę i będę w swojej oazie spokoju.* - przeszło mi przez myśl . Zwinnie wspięłam się po małej drabince i gdy stanęłam na podłożu cicho westchnęłam. Wokół mnie była ciemność i niewielka część zapalonych świateł w domach. Tak, właśnie byłam na dachu bloku i można pomyśleć , że to wszystko wygląda jak w starej komedii romantycznej, ale to dawało mi spokój. Usiadłam na skraju i zaczęłam rozmyślać nad tym co się zmieniło odkąd tutaj przyjechałam, a kilka rzeczy niewątpliwie się zmieniło.Moje myśli stanęły na jednym chłopaku ... Niall. Czy mogło być między nami coś więcej? Raczej nie.. Jeszcze niedawno można było pomyśleć , że z Harrym to coś więcej niż sama przyjaźń, a teraz? No tak nasza kochana blond Rose zawróciła mu w głowie, ale może to i dobrze. Może tak musiało być. Owe myśli natychmiast zniknęły gdy poczułam jak ktoś szarpie mnie za włosy. Nie zdążyłam się odwrócić i mu przyjrzeć , ból za którym szło ciągnięcie włosów był tak silny, że od razu wstałam. Osoba przyciągnęła mnie do siebie. Na początku myślałam , że ktoś sobie robi żarty.
-I co boisz się kotku.. mamusia nie uczyła, że takie ślicznotki nie powinny wychodzić same o takiej porze? -po tych słowach miałam stu procentową pewność, że ten głos nie należy do nikogo kogo znam. Dopiero teraz dostrzegłam , że trzyma w ręce nóż, którego ostrze połyskiwało. Teraz stałam tam nie wiedząc co mam zrobić. Myślałam , że to sen, może za chwilę się obudzę, ale nie. To na pewno nie jest sen. Chciałam się odwrócić, żeby zobaczyć jego twarz , ale nim zdążyłam się obejrzeć on zerwał ze mnie bluzkę, którą rzucił gdzieś w dół. Pewnie już leży gdzieś na ulicy. Zimne ostrze , które trzymał w ręce właśnie wędrowało od mojego karku w dół. Zatrzymał się na brzuchu i przycisnął nóż bardziej. Poczułam jak spływa po nim krew. Próbowałam krzyczeć, ale włożył mi do ust jakąś szmatę co uniemożliwiło mi jakiekolwiek wydobycie dźwięku.
-Co powiesz na zabawę kociaczku? -wyszeptał mi do ucha .
________
Witam kochani czytelnicy ! Takie to krótkie, ale może jeszcze dziś pojawi się kolejny rozdział. Tak właściwie to co tu teraz napisałam to rozdział nie jest, bo za krótki, ale uwierzcie, że dłuższy byłby nudniejszy.
Swoją drogą mam jeszcze kilka pomysłów na posty, ale nie podoba mi się styl jakim piszę, a teraz trochę ciężko to zmienić. O.o Wolałabym pisać jako jedna osoba , a nie zmieniać " Kate, Rosalie, Harry, Niall " itp. Ale jak już tak zaczęłam no to co poradzić.. może kiedyś skuszę się na jeszcze jednego bloga i tam będę tak pisała. Zobaczę jeszcze.
No i przypominam jeszcze, że gg , które jest po prawej stronie służy do ogólnego pisania ze mną, a opinie w komentarzach.
PS. Ten rozdział nie był wymyślony przeze mnie. Jedna z czytelniczek pisała ze mną i miała ochotę na napisanie czegoś. Pozmieniałam tutaj niektóre rzeczy i napisałam swoim językiem, ale mam nadzieję, że się nie obrazisz. :) Dziękuję za pomoc i myślę, że powinnaś założyć bloga z opowiadaniem. Nie masz nic do stracenia, a możesz zyskać.
Pozdrawiam. !
Subskrybuj:
Posty (Atom)